Wakacje Poirota - rozdz.12 - ostatni

Awatar użytkownika
Percival159
Naczelny
Posty: 803
Rejestracja: piątek 11 cze 2021, 12:06
Origin ID: Percival159

Re: Wakacje Poirota - rozdz.10

Post autor: Percival159 » czwartek 07 sie 2025, 21:21

Te ujęcia, pozy i miny są naprawdę świetne. I te dawne stroje... ach, a swoją drogą naprawdę fajny odcinek, Alu. :) Rozbroiła mnie scena z pokojówką zaglądającą przez szybę do pokoju pana Marshalla, gdzie pretekstem do dłuższego postoju i podsłuchiwania była konieczność wymiany worka w odkurzaczu! :D Ale tak poza tym, to panna nic nie widziała i nic nie słyszała... :D :D Natomiast jeśli chodzi o wykrycie mordercy - to przedmioty kosmetyczne oraz czynności toaletowe, czyli płyn brązujący (podobnie jak Poirot nie zawsze jestem biegła w kosmetykach i początkowo myślałam, że ktoś włosy chciał farbować) oraz prysznic - całkiem zaciemniły sprawę. Choć, kto wie? Może dla sprytnego detektywa, prędzej czy później, staną się jednymi z głównych tropów?

Jeśli chodzi o tworzenie historyjek, Alu - to kto wie? Ale najwcześniej gdzieś w drugiej połowie września. Za to Wasze opowiastki zawsze bardzo chętnie poczytam. :)
"Ukarani czy bezkarni –
Ciemność im na nerwach gra.
Bezimienni, legendarni –
Omawiają przyjście dnia".
(J. Kaczmarski)

Awatar użytkownika
bobas52
Mistrz Humoru
Mistrz Humoru
Posty: 1991
Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 19:12
Lokalizacja: Gliwice
Origin ID: bobas52

Post autor: bobas52 » poniedziałek 18 sie 2025, 11:56

Panna pokojówka to typowa osoba, którą pasuje do znanego określenia: nic nie widzę, nic nie słyszę, nic nie mówię / zarobiona jestem.
trzy małpki.jpg
W mojej ocenie przepytywanie jej nic nie wniosło do rozwiązania zagadki ... ale mogę się mylić, bo nie jestem Poirotem :D .

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 4290
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » poniedziałek 18 sie 2025, 17:01

Maurizio i panna Francine Bobinko są raczej tego zdania, że..im mniej powiesz, tym krócej będziesz siedzieć :P

Epilog jest w przygotowaniu, więc wkrótce się dowiemy, co było mniej, a co bardziej ważne. Ale padło już w tym opowiadaniu wiele cennych wskazówek, Więcej JA też nic nie powiem :a_pipe: :a_ciiii:
Origin ID: Aschantka

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 4290
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » wtorek 19 sie 2025, 01:44

Rozdział 11

Ostatnie dni upłynęły Poirotowi niezwykle pracowicie. Pisał listy, odbierał listy i depesze, telefonował i odbierał telefony...

Hastings nie pojmował, jak ten zarozumiały staruszek daje sobie sobie radę, mimo swojej tuszy, i - nie ukrywajmy - widocznej niedołężności!

Któregoś popołudnia Poirot rzucił z widocznym podnieceniem -

_Hastings - mamy to! Zwołaj wszystkich do biblioteki! A potem zadzwoń na posterunek policji do inspektora Fabio Rossiniego. Niech tu natychmiast przyjedzie ze swoimi żandarmami!


Goście pensjonatu spędzeni tak obcesowo do jednego pomieszczenia - spoglądali po sobie, nie kryjąc poruszenia i zaskoczenia.

1.png

Mały człowieczek jednak wydawał polecenia i kierował zebranymi z niespodziewaną energią - jak wytrawny dyrygent orkiestrą!

- pani Brewster - proszę usiąść tutaj - obok pani Darnley!


Państwo Redfern - proszę bliżej.... -Pastorze, proszę usiąść na wolnym krzesełku.. To chwilę potrwa!



1a.png


2.png

Gdy już wszyscy usadowili się na swoich miejscach , a napięcie osiągnęło granice wybuchu - Poirot odchrząknął i zaczął przemowę:

Mili państwo, zgromadziłem was tutaj, by ostatecznie rozwiązać zagadkę tego okrutnego morderstwa, zaplanowanego z zimną krwią przez wyrachowanego mordercę!

Mordercę - lub morderców - okrutnych i przebiegłych!

Arlena była młodą, piękną kobietą. Ale to nie jej uroda przyciągnęła uwagę zbrodniarza, tylko jej pieniądze!

Bo to one były motywem zbrodni!

Dokonano jej niemal na naszych oczach! Widzieliśmy jednak tylko to, co morderca chciał, abyśmy widzieli. Grając na naszej wyobraźni i uczuciach!


Pani Marshall bywała płocha, lyubiła towarzystwo młodych mężczyzn, którzy bardziej pasowali do jej świata niż podstarzały mąż.

_Wybaczy pan, panie Marshall - tu skierował się w stronę zaskoczonego pisarza - ale kto żeni się z młodą, piękną, przyzwyczajoną do światowego życia kobietą - nie może oczekiwać, że zamieni ją w kurę domową! C'est impossible! To niemożliwe!

Zresztą pańska sytuacja życiowa, pański syn - nie stanowiły dla Arleny wystarczającej gratyfikacji za rezygnację z dotychczasowego trybu życia...

Tu Poirot zrobił niespodziewany obrót i skierował surowy wzrok na młodego Marshalla. - Pański syn nie ułatwiał Arlenie życia, o nie!

- I vice versa - mruknął Lionel, nie kryjąc się ze swoimi prawdziwymi uczuciami wobec macochy. - Ona była prawdziwą wiedźmą!

- I dlatego planowałeś ją otruć? - Poirot prawie przygwoździł Lionela tym pytaniem do kanapy. Lionel zaczerwienił się znów po korzonki swoich rudych włosów

- co też pan...Skąd pan to wie...
-Widziałem, co czytasz, domyśłiłem się, co planujesz. Wątpliwości rozwiał miejscowy aptekarz, do którego zwróciłem się z pewną sprawą.. Opowiedział mi o człowieku, który niedawno chciał nabyć arszenik... O młodym człowieku o ogniście rudych włosach! Znam się trochę na truciznach, i wiem, do czego służy arszenik!

Lionel spuścił głowę...

-Synu, czy to prawda? Chciałeś otruć Arlenę? - Kenneth Marshal nie krył wzburzenia

1bb.png

- Jak mogłeś! - Co by na to powiedziała twoja biedna matka!
- Co powiedziałaby na to matka? - parsknął Lionel ze złością -Trzeba było o tym pomyśleć wcześniej, zanim się z nią, z tą Arleną - ożeniłeś... Zanim uczyniła z mojego życia piekło! - I z twojego zresztą też! Matka na pewno przewracała się w grobie widząc, jak ona postępuje ze mną! -I jak ciebie oszukuje....
-Milcz - krzyknął Marshall. _Ani słowa więcej! - Porozmawiamy sobie później!

Reszta zgromadzenia przysłuchiwała się temu w milczeniu... Anglicy słyną ze swojej flegmy i powściągliwości... Każdy przeżuwał w zaskoczeniu ledwo przebrzmiałe słowa...


Cdn nastąpi
Origin ID: Aschantka

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 4290
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » wtorek 19 sie 2025, 22:57

-Bon!
-Dobrze! -Nie będziemy drążyć tematu próby otrucia macochy przez Lionela! Wiemy bowiem, że nie trucizna była powodem jej śmierci!

Poirot zwrócił się teraz ku pani Darnley

Proszę jeszcze raz opowiedzieć o tym, co panią spotkało na spacerze tamtego feralnego poranka!

Rosamund milczała przez chwilę, zbierając myśli.

-To było tego dnia, gdy Arlena... To znaczy pani Marshall zginęła. To znaczy...

-Została zamordowana - łagodnie dokończył Poirot. - Proszę nam opowiedzieć, co pani robiła tego ranka!

- Biegałam truchtem jak każego poranka. - Codziennie biegam dla zdrowia i figury... Ale tego dnia omal nie zostałam zraniona wyrzuconym z okna śmieciem, w postaci szklanego flakonika! -Upadł prosto pod moje nogi!

33.png


- O mały włos byłabym upadła!

34.png

- Czy zauważyła pani, z którego okna wyrzucono tę buteleczkę?

-Nie, ale butelkę wyrzucono z okna od strony wschodniej budynku... Około dziesiątej... Może wpół do jedenastej... Pomyślałam, że może kucharka wyrzuciła zużytą butelkę po oliwie lub jakims sosie, bo w środku flakonika była resztka czegoś brązowawego i tłustego.

-Część pokoi oraz salon i jadalnia na dole mają południową wystawę okien. Okna kuchni znajdują się od strony północnej. Okna sypialni i przylegających do nich łazienek wychodzą w większości na stronę wschodnią - według wszelkich reguł racjonalnego budownictwa - odezwała się milcząca do tej pory pani Clarke.

- Poza tym ani kucharka, ani nikt ze służby nie ma w zwyczaju rozrzucania śmieci po pensjonacie, ani tym bardziej - wyrzucania ich za okno! - Dorothy nie kryła irytacji.


- Kto zajmuje pokoje od strony wschodniej? - przerwał jej obcesowo Poirot. - Pytam jedynie dla zachowania porządku, bo już ustaliłem to z Hastingsem.

- Państwo Marshallowie dostali najlepszy apartament - właśnie z oknami od wschodu. I państwo Redfernowie oraz pan, Monsieur Poirot!

-Ale czy to, że ktoś wyrzucił pustą buteleczkę ma jakiekolwiek znaczenie dla sprawy? -Oprócz tego, że omal nie nabił guza pani Darnley!- pani Clarke spojrzała z wyrzutem na małego detektywa.

- Ma znaczenie, i to kolosalne, co za chwilę Poirot wykaże!


- Kto dokładnie przebywał w pensjonacie tego dnia przed południem, panno Francine? - detektyw zwrócił się tym razem do pokojówki.

Dziewczyna spojrzała niepewnie na Poirota.

- Przecież już mówiłam! - Nie było w pensjonacie nikogo, prócz pana Marshalla!

- Skąd panna wie, że nie było nikogo?

- Codziennie sprzątam przed południem. Otwierałam tego dnia wszystkie pokoje z klucza, bo nie było w nich nikogo. Nie wchodziłam jedynie do pokoju państwa Marshallów.

Obrazek


- Dlaczego?

- Nie chciałam przeszkadzać panu Marshallowi, który pisał coś na swojej maszynie do pisania. Słyszałam stukanie klawiszy...

Obrazek


- WIdziałam go przez uchylone drzwi - ostatnie zdanie Francine wydusiła z rumieńcami na policzkach.

Pani Clarke spojrzała na nią surowo.

- -Czy tylko to panna słyszała - Poirot szybko zapobiegł połajance, która niechybnie czekała dziewczynę z ust chlebodawczyni.

- Słyszałam coś jeszcze... -Słyszałam wyraźny szum wody dochodzący z łazienki na piętrze...

_Kto mógł brać kąpiel o tak dziwnej porze - zwrócił się Poirot do zebranych.

-Ja i kapitan Hastings właśnie spacerowaliśmy po nabrzeżu...

- Pani Marshal nie zdążyłaby popłynąć i wrócić, by wziąć kąpiel, i znów popłynąć po to, by położyć się na plaży i umrzeć...

-Panna Brewster znalazła zwłoki Arleny wraz z panem Redfernem, więc ich też musimy wykluczyć.

Pani Clarke załatwiała pilne rachunki w swoim kantorku, gdzie widziana była przez cały personel.

-Dokładnie tak - przytaknęła pani Clarke.

- Pani Darnley właśnie o mały włos nie zostałaby poturbowana ową butelką. Pozostali czterej goście pensjonatu poprzedniego dnia opuścili wyspę...

- Pozostaje nam pastor Lanely, oraz pani Christine Redfern i pasierb Arleny - Lionel.


Poirot odwrócił się teraz w kierunku wymienionych -

- Muszę zadać państwu jeszcze kilka pytań!

2b.png

- Gdzie pani była, pani Redfern, gdy zabijano Arlenę Stuart?
Origin ID: Aschantka

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 4290
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » środa 20 sie 2025, 17:47

Christine Redfern zaskoczona otworzyła usta, ale za chwilę zacisnęła je w cienką linijkę, nie wiedząc, co odpowiedzieć.

-Byłam przecież z Lionelem na skałkach... A potem grałam w tenisa! Wszyscy widzieli! - wyjąkała cichutko, jak zwykle.

- Si! Wszyscy widzieli!

-Wszyscy widzieli, że pani przybiegła na korty zdyszana i mokra. - Ci, którzy to spostrzegli, pomyśleli, że opalała się pani na skałkach i poszukała ochłody w wodzie - że jest pani mokra od kąpieli w morzu! Ale pani przecież się nie opala! Ani nie korzysta z morskich kąpieli, podkreślając, że ma pani uczulenie na słońce - n'est-ce pas? Słońce jest pani wrogiem! Nieprawdaż?

5.png

Patrick Redfern nie wytrzymał i wybuchnął-

- Co też pan plecie, Monsieur Poirot! Christine spociła się, biegnąc na umówiony mecz!

6.png

Głos Poirota stwardniał i podniósł się o jeden ton.


- To wy zaplanowaliście tę okrutną zbrodnię, i wykonaliście ją z mistrzowską precyzją!

Udowodnię to krok po kroku!


7.png


Christine, do tej pory skulona, i wyglądająca jakby przepraszała za to, że żyje - wyprostowała się nagle w fotelu i rzuciła głośno i hardo -

- O czym pan tu bredzi! - Oskarża nas pan o to, co każdy ze zgromadzonych w tym pokoju miał ochotę uczynić! Nie wyłączając nawet dziecka!
I najwyraźniej - uczynił to!

9.png

- Pani posłużyła się właśnie tym młodym człowiekiem, by uwiarygodnić swoją historyjkę!

- W jaki sposób??!!

- Zapraszając Lionela na skałki, pod pozorem malowania i oglądania rysunków naskalnych!


Obrazek


-Ale powód był inny - Lionel miał być świadkiem pani nieoobecności w miejscu zbrodni!


- Jak miałabym tego dokonać? Przecież byłam w tym czasie zupełnie gdzie indziej! I BYŁAM właśnie z Lionelem!

- Wszystko się zgadza! Bo Arlenę zabił Patrick Redffern! Pani mąż! -Ale pani też tam BYŁA!

9a.png

- No, to bardzo ciekawa teoria! -Jak miałabym tego dokonać? Fruwając w powietrzu? - nie zduplikowałam się, by być w dwóch miejscach naraz!

Poza tym - przecież nie miałabym wystarczająco czasu!I

-Właśnie! - podchwycił Poirot. - Czas! - Czas odegrał tu również rolę... świadka!

- Pani mąż umówił się na spotkanie z Arleną Stuart już poprzedniego dnia. Widziałem i słyszałem waszą rozmowę, i zauważyłem bilecik, który Arlena dyskretnie wsunęła do pańskiej kieszeni, panie Redfern! Bilecik na spotkanie ze śmiercią!- to zdanie Poirot wygłosił akcentując każde słowo.

Wywołało ono szmer wśród zebranych, a u Patricka - nerwowy skurcz twarzy...

- Pan romansował z Arleną tak demonstracyjnie, na oczach całego pensjonatu, że trudno było nie zauważyć waszej zażyłej relacji. Mąż nie reagował, bo był do tego przyzwyczajony - to nie był pierwszy raz!


Obrazek


A pani w tym czasie odgrywała przed nami cierpiętniczą rolę zdradzanej, biednej, zahukanej żony!


Obrazek



Te demonstracyjne zachowanie przyciągnęło moją uwagę.

-Coś mi tu nie pasowało, jakaś fałśzywa nuta, czająca się pod pozorami pani nieporadności i dobroduszności.

- Gdzieś czaiło się owo zło, które pastor wyczuwal od samego początku!


Obrazek


10.png

-Mais nous reviendrons a nos moutons!* - Wróćmy do tematu...

- Co to ja mówiłem...

-Czas... Czas odegrał tu kluczową rolę! -Trzeba było zrobić coś - na oczach wszystkich kuracjuszy - o czym każdy mógł poświadczyć - to niemożliwe!


- ICH nie było na miejscu zbrodni!

-A jednak byli!


-I zrobili to!



*(francuski odpowiednik - wróćmy do tematu - w dosłownym tłumaczeniu - wróćmy do naszych baranów)
Origin ID: Aschantka

Awatar użytkownika
Percival159
Naczelny
Posty: 803
Rejestracja: piątek 11 cze 2021, 12:06
Origin ID: Percival159

Post autor: Percival159 » czwartek 21 sie 2025, 20:41

Jeszcze jeden odcinek i... zagadka wyjaśni się całkowicie. Teraz jesteśmy w momencie, kiedy Poirot ujawnił potencjalnych morderców, czyli panią i pana Redfernów, i tu przyznam, że ich właśnie typowałam w komentarzu po odcinku 9:
Percival159 pisze:
sobota 28 cze 2025, 14:45
Super rozdział! Tu już akcja na całego! Świetnie opisane przesłuchania, a najlepsze są fotki, szczególnie Lionel z torebką i ostatnie zdjęcie, z Poirotem patrzącym znacząco na Hastingsa. To spojrzenie ma moc! Jeśli chodzi o mordercę, to niby wszystko wskazuje na Lionela, ale... nie do końca. Po cichu typuję kogo innego... a nawet prognozuję pewną zmowę. Cóż, zobaczymy czy moje podejrzenia się sprawdzą...
Nie chciałam wtedy pisać wprost, że ich podejrzewam, żeby w razie czego nikomu nic nie spojlerować. Ale teraz, jako, że Poirot osobiście o nich wspomniał, to mogę się przyznać do swoich typów. ;) Raz, że oboje umówili się z kluczowymi osobami (Patrick potajemnie z Arleną, a jego żona oficjalnie z Lionelem), to jeszcze Patrick umówił się z panią Brewster... Poza tym, nie wiadomo, co robiła pani Redfern, gdy Lionel pływał..., choć na pływającego bez świadków Lionela też powinny paść jakieś podejrzenia. ;) No i wcale nie jest powiedziane, że Arlena naprawdę nie żyła w momencie, gdy Patrick i pani Brewster ją znaleźli. W przypadku tej ostatniej insynuacji, tu już tylko gdybam sobie, bo mnie teraz ta myśl naszła. :P

Ale... jako, że opowieść jeszcze się nie zakończyła, to myślę, że wszystko może się jeszcze zmienić i na przykład dojdą jakieś dodatkowe informacje. Nie zdziwiłabym się, gdyby Poirot oskarżając Redfernów zastawiał pułapkę na kogoś jeszcze... Ha, z niecierpliwością czekam na ostatni odcinek i oficjalne rozwiązanie sytuacji, :)

Świetny odcinek, Alu. I jak zawsze podziwiam Twoją zdolność do tworzenia zdjęć pasujących do tej historii. Robisz to naprawdę świetnie! :a_bravo:
"Ukarani czy bezkarni –
Ciemność im na nerwach gra.
Bezimienni, legendarni –
Omawiają przyjście dnia".
(J. Kaczmarski)

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 4290
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » czwartek 21 sie 2025, 20:58

Tak, masz rację - jest dużo podpowiedzi, może nazbyt oczywistych, ale ze względów technicznych nie byłam w stanie bardziej skomplikować zagadki. Nie udało mi się wprowadzić nowych postaci, bo i tak musiałam podzielić "obsadę historyjki" na mniejsze grupy. Wprowadzenie Hugo Laurenta jako lokalnego mafioso, choć to planowałam - już nie mogło wchodzić w grę. W związku z tym pominęłam wiele wątków zawartych w oryginale, które miały jeden cel - zaciemnić intrygę :)

W zakończeniu historyjki podam linki do obu filmowych wersji, więc będziesz mogła obejrzeć i porównać.
Origin ID: Aschantka

Awatar użytkownika
Kamelia
Budowniczy
Budowniczy
Posty: 213
Rejestracja: piątek 14 cze 2019, 09:10

Post autor: Kamelia » piątek 22 sie 2025, 19:52

ma wrażenie że skasował sie moja wczorajsza wypowiedź w temacie wiec napisze raz jeszcze. Podziwiam piękno hotelu i urodę Pani Redfern. Wielka praca. Jak zawsze oglądam ten odcinek przygód detektywa nie mogę się doczekać finału bo jest spektakularny , tak jest i w tym przypadku. Napięcie , emocje , jest super a i wiem że będzie lepiej
wład­czy­ni krainy bez uczuć...

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 4290
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » piątek 22 sie 2025, 21:04

Dziękuję Kamelio! Pani Redfern jest moim dziełem,w odróżnieniu od hotelu, który jest już kolejną wersją - pierwszy i drugi przepadły mi podczas problemów z grą. Miałam co prawda zapis, ale ze względu na błędy wygenerowane podczas tych sławetnych aktualizacji i zakupu dodatków - bałam się go wgrywać. Bałam się powtórki, bo namęczyłam się bardo, by przywrócić j.polski w grze. Toteż obecny hotel odbiega nieco od pierwotnej wersji, bo już nie bawiłam się w tworzenie go od nowa - skorzytałam z gotowych domów w galerii. Do tego akcja rogrywa się w dwóch domach - bo ekipę podzieliłam - jak wcześniej pisałam - na dwie części, i dom tej drugiej jest troszkę inny. Ale to niewielkie różnice, które nie mają wpływu na całość historyjki. Trochę mnie to wszystko kosztowało bólu głowy, bo są w tym wszystkim takie aspekty, których nie przewidziałam.
No i samodzielność i przedsiębiorczość moich Simów ciągle mnie zaskakuje. Poirot mi się nagle zakochał w pani Clarke!
Origin ID: Aschantka

Awatar użytkownika
bobas52
Mistrz Humoru
Mistrz Humoru
Posty: 1991
Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 19:12
Lokalizacja: Gliwice
Origin ID: bobas52

Post autor: bobas52 » sobota 23 sie 2025, 17:29

Świetne zdjęcia, kapitalne prowadzenie fabuły. Z ciekawością oczekuję finałowego rozdziału, w którym Poirot ujawni sprawcę lub sprawców mordu. Sama nie posiadam żyłki detektywistycznej ani umiejętności dedukcji.

P.S rozbawiła mnie postać pani Darnley, która codziennie biega truchtem dla zdrowotności ... wychodzi na to, że przynajmniej jedna z nas dba o figurę :D , bo pierwowzór ma problem zmobilizować się do takiego wysiłku :lol:

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 4290
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » sobota 23 sie 2025, 22:14

Ha, Bobinko - tak przypuszczałam, że ta postać (kolejna z twojej biblioteki postaci) to twoje alter ego! Bardzo fajna, empatyczna Simka. Dobrze się nią gra :) Mam co do niej plany na czas "po historyjce" :)
Origin ID: Aschantka

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 4290
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » niedziela 24 sie 2025, 22:23

Rozdział 12 - ostatni

Tak - macie państwo tutaj do czynienia z parą okrutnych morderców. Należy dodać - seryjnych morderców! Bo to nie jest pierwsze zabójstwo, którego dokonała ta mordercza para!

- Ofiarami ich padały młode, majętne kobiety. Takie jak właśnie Arlena Stuart.

Dała się złapać na lep czułych słówek jak mucha spragniona miodu!

18a.png


-Arlena poznała Redferna już wcześniej. A właściwie to on sam zaaranżował tak okoliczności, że wypadło to zupełnie naturalnie. Zaoferował pomoc podczas wizyty Arleny w londyńskim banku. W poczekalniach banków przebywał bardzo często, wypatrując kolejnych ofiar - najczęściej samotnych kobiet.

Mógł to robić zupełnie bezkarnie - nikt nie przygląda się jakoś szczególnie interesantom w poczekalniach banków!


Arlena - spragniona zainteresowania i zabawy - była łatwym łupem. Młody, przystojny mężczyzna łatwo ją w sobie rozkochał. Kobieta straciła głowę do tego stopnia, że nie zważając nawet na zachowanie pozorów - wynajęła dla niego apartament w luksusowym pensjonacie, w którym również i ona sama zjawiła się z mężem i pasierbem.

-Ciekawa bajka - parsknął Redfern.

31.png


- Pani Clarke potwierdziła, że to Arlena zapłaciła za pański apartament! - Luksusowe wakacje na koszt kochanki, której nie przeszkadzał nawet fakt, że zjawił się pan z żoną! - tu Poirot podniósł głos - a z którą pan wspólnie i w porozumieniu zaplanował tę zbrodnię!

- Plan był prosty - zwabił pan Arlenę w odludne miejsce, zabił ją, i w pośpiechu odpłynął z miejsca zbrodni motorówką.


33A.png


- Ale widziałam przecież zwłoki Arleny... Odkryliśmy je z panem Redfernem - zaoponowała Emily Brewster - Leżała tam na plaży. - Nie żyła już!
- Z daleka widać było tę jej trupią bladość!

- I na tym zasadzał się cały plan! Widziała pani to, co morderca chciał, aby pani zobaczyła. - Czy pani dotykała ciała? Podeszła bliżej?

- Nie - Emily aż się wzdrygnęła na tę myśl.- Jednak pan Redfern sprawdził, - ona BYŁA martwa!


Obrazek


- Właśnie! - To Patrick Redfern stwierdził, że Arlena jest martwa! - Ale na plaży leżało ciało innej - całkiem żywej kobiety - jego żony Christine!


- Ale - upierała się Emily.. -to była Arlena!... - Miała na sobie ten swój krzykliwy strój kąpielowy... I kapelusz z morskiej trawy na czarnych włosach!

- NIKT TUTAJ NIE MIAŁTAKICH BUJNYCH KRUCZOCZARNYCH LOKÓW!... - Poza tym... poza tym... Poznałam ją choćby po tej niesamowitej opaleniźnie...

-Ale sama pani przed chwilą stwierdziła, że ciało Arleny pokryła trupia bladość - Poirot bezlitośnie punktował zeznania Emily - a twarzy pani nie widziała z bliska...

Odwrócił się do zebranych-

- Według mnie przebieg zdarzeń był następujący:

- Arlena wypływa sama na plażę, aby opalać się samotnie - pod pretekstem zmęczenia tłumem... Tak naprawdę umówiła się już poprzedniego dnia z Patrickiem Redfernem. Czeka na niego na plaży pod Jaskinią Przemytników.

33.png

Gdy Redfern nadpływa - ale nie sam - nie chcąc być widziana - chowa się do jaskini...

- W tym czasie na plażę zbiega ze skałek pani Christine Redfern. Ściąga swoją luźną suknię, skrywającą pod spodem identyczny strój plażowy. Z torby wyciąga kapelusz z morskiej trawy, który można kupić na prawie każdym straganie w miasteczku! Smaruje ciało olejkiem brązującym, który nabyła wcześniej. Olejek nie jest w stanie naśładować pięknej opalenizny Arleny, ale mógł ją imitować w jakimś stopniu.

- Sama pani zwróciła uwagę na nienaturalną bladość ciała Arleny! - detektyw zwrócił się do Emily.

36.png

Rozkłada ręcznik plażowy, nakłada perukę z czarnymi puklami, kładzie się tak, by twarz była mało widoczna, zresztą przykrywa głowę kapeluszem.


Obrazek


Gdy nadpływacie - pan Redfern prowadzi z panną Emily głośną rozmowę, by Arlena słyszała, że nie jest sam.


Obrazek


- Ciekawa teoria! Niby w jakim celu miałbym to robić!

- Żeby Arlena nie wyszła z jaskini w czasie, gdy pańska żona z powodzeniem odgrywa jej zwłoki. Bóg raczy wiedzieć, co Arlena myślała, i czy widziała rozciągniętego na ręczniku jej sobowtóra.

Gdy tylko panna Emily biegnie po pomoc - Arlena wybiega z jaskini na spotkanie. Ale wtedy zamiast czułego objęcia - łapią ją silne dłonie kochanka zaciskające się na jej gardle!

34a.png

Pan, panie Redfern ma mało czasu, nie bawi się w skrupuły - spieszy się, by dokonać dzieła przed przybyciem pomocy, po którą pobiegła Emily.


-Tak - potwierdziła Emily, i dodała prawie szeptem - sam mi to zaproponował!

-Tak, bo musiał się pani pozbyć - żeby panna nie odkryła, że to nie Arlena spoczywa na piasku, lub - co gorsza - że Arlena żyje!

- Biedna Arlena czekała w tym czasie nieopodal - ukryta w jaskini. - Dopiero po pani odejściu została zamordowana!

Kenneth Marshal ukrył w tym momencie twarz w dłoniach... Pozostali zamilkli, przeżywając w myślach ten moment. Zapadła cisza...

27.png

- Oboje mordercy układają ciało Arleny w takiej samej pozie, w jakiej przed chwilą leżała Cjristine - podjął po chwili mały Belg...

- Ta zaś biegnie skrótem ponad skałkami, by zjawić się za chwilę na kortach, na umówiony mecz tenisa. Ten bieg przychodzi jej z łatwością - jest młodą, wysportowaną kobietą, co bezwiednie potwierdziła podczas meczu tenisowego, zaskakując swoją sprawnością nawet panią Darnley...


Obrazek


Rosamund w milczeniu skinęła głową.


- Ale wcześniej Christine musi jeszcze pobiec do pokoju, i zmyć z siebie olejek, którym zabarwiła ręce i nogi. Tę właśnie kąpiel zarejestrowało czujne ucho pokojówki. (tu Francine aż się zarumieniła z wrażenia).

- Buteleczka nie może być znaleziona w apartamencie, więc Christine wyrzuca ją przez okno. - Tylko przypadek sprawił, że ten drobiazg został w ogóle odkryty, gdyż wylądował pod nogami przechodzącej tamtędy pani Rosemary Darnley!

- Christine - milcząca do tej pory - zaoponowała gwałtownie.

- To nieprawda! Wszystko to jest wymysłem pana chorej wyobraźni! - Byłam cały czas z Lionelem!

- Tak, wzięła pani tego biednego chłopaka ze sobą, by mieć świadka, że była pani gdzie indziej w czasie, gdy popełniono morderstwo! - I w razie czego - skierować na niego podejrzenia!

- Ale zarówno pani, jak i Lionel potwierdziliście, że chłopak poszedł popływać.

W tym czasie pani przestawiła godzinę na jego zegarku, przesuwając wskazówki o pół godziny do przodu! A nawet zabrała jego okulary, w czasie gdy pływał, i podrzuciła je do jaskini - tylko po to, by skierować podejrzenia w innym kierunku!

Gdy młody człowiek wrócił z wody - stwierdził z przerażeniem, że prawie przegapił godzinę rozpoczęcia audycji, na którą czekał!

- Tak było - przytaknął Lionel. - Sprawdzałem co chwilę czas, by zdążyć na audycję! - A gdy przybiegłem do pensjonatu - to okazało się, że audycja nawet jeszcze się nie zaczęła!

- Wszystko to jest fantasmagorią - nie popartą żadnymi dowodami - Christine powiedziała to spokojnie, zachowując zimną krew.

-Wybaczą państwo, ale nie będziemy uczestniczyć w tym przedstawieniu. - Muszę się zresztą przebrać do kolacji!

Podniosła się z fotela i skierowała się do swojego apartamentu. Nikt z zebranych jej nie zatrzymał... Wszyscy siedzieli jak skamieniali!

Patrick Redfern , który również uniósł się z fotela - opadł gwałtownie, gdyż dźwięk dzwonka do drzwi wejściowych zabrzmiał jak wystrzał!

- Przybyli właśnie żandarmi pod dwództwem samego il comandante - signore Fabio Orsiniego.

11.png


Weszli do salonu w towarzystwie właścicielki pensjonatu.

12.png
- Dowody zebrane w tej sprawie już wcześniej przekazałem panu komendantowi - oświadczył Poirot zdumionej i jednocześnie zdruzgotanej pani Clarke.


- Na podstawie zebranych dowodów oraz przeprowadzonego przeze mnie śledztwa - przybyłem aresztować podejrzanych - Christine i Patricka Redfernów - Tu mam nakaz aresztowania - Orisini zamachał dokumentem przed nosem Redferna.

- To jakiś ponury żart? - Patrick Redfern próbował oponować, ale na widok kajdanków, które żandarm sprawnie zamknął na jego nadgarstkach zamilkł zrezygnowany.

Drugi z żandarmów zwrócił się do Christine, która ukazała się u szczytu schodów - spakowana jak do podróży.

13.png
Christine najwyraźniej liczyła, że uda się im obojgu opuścić pensjonat. Zdążyła się przebrać w pośpiechu, ale i tak jej spektakularna przemiana odebrała wszystkim mowę.

Stała przed nimi elegancka, w dumnej postawie - podróżny strój opinał jej zgrabne, umięśnione ciało. Z twarzy znikła bladość i sińce pod oczami, które w tej chwili rzucały gniewne błyski.

14.png

-Łapy przy sobie - syknęła, gdy żandarm próbował jej założyć kajdanki.

15.png

Redfern zbliżył się do żony, próbując dyskretnie przekazać jej maleńki pakiecik.
14a.png

Orsini był jednak szybszy. Pakiecik został zarekwirowany. Żandarmi sprawnie wyprowadzili aresztowaną parę do zaparkowanego przed pensjonatem policyjnego ambulansu.

16.png

Na ulicy CHristine wyrwała się na moment i objęła męża po raz ostatni.

Żegnaj Patricku!

16a.png
30.png

- Nie do wiary - nigdy nie zrozumiem kobiet - szepnął do siebie Arthur Hastings.

17a.png
Origin ID: Aschantka

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 4290
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » niedziela 24 sie 2025, 23:09

Epilog

-Jak pan na to wpadł, Monsieur Poirot - zapytał małego Belga Stephen Lanely.

Ciągle nie mógł uwierzyć w to, czego był świadkiem. Poirot składał to na karb wstrząsu, jakiego pastor doznał, gdy uświadomił sobie, że ta para była także mordercami jego niedoszłej żony - Elisabeth.

- Właśnie pańska opowieść naprowadziła mnie - w pewnym stopniu - na ślad tej pary.

- Zwróciłem się do władz hrabstwa, na którego terenie dokonano morderstwa, o którym pastor wspominał o udzielenie pewnych informacji. - Mam tam znajomego inspektora.

18.png

W raporcie ze śledztwa wymieniono świadka, który zgłosił znalezienie zwłok pańskiej narzeczonej - Elisabeth.

Była nim młoda kobieta - nauczycielka w-f z pobliskiej szkoły. Panieńskie nazwisko żony pana Redferna brzmiało tak samo!

Do wykonania tego misternego i zuchwałego planu - również potrzeba było młodej, wysportowanej kobiety.

Początkowo nie podejrzewałem pani Redfernowej - sprawiała wrażenie zupełnie odwrotne. Do tego doskonale odgrywała rolę zahukanej, zdradzanej żony!

Tymczasem pani Redfern skrywała swoje umięśnione ciało pod obszernymi szatami, tłumacząc ten fakt uczuleniem na słońce.

Ale zwróciłem uwagę, że nosiła te luźne szaty nawet w deszczową pogodę! Dżwigała też ciężkie sztalugi i torbę z przyborami - bez żadnego wysiłku!


Zacząłem jednak na serio coś podejrzewać po meczu tenisa. Wygrać mecz z taką sportsmenką jaką jest pani Darnley - mogła tylko kobieta silna i równie wysportowana!

- Moja Elisabeth odziedziczyła ogromny spadek - zwierzyłsię pastor. - I wóczas pojawił się na horyzoncie młody, przystojny mężczyzna, dla którego Elisabeth straciła głowę.

Do tego stopnia, że zerwała nasze zaręczyny i wyszła za niego! Niedługo później znaleziono ją martwą na wrzosowiskach... Oczywiście - mężowi niczego nie udowodniono, i bez przeszkód odziedziczył połowę jej majątku, Drugą część, całe szczęście - zapisała krewnym.

- To dokładnie tak samo, jak Arlena!
- Dokumenty w sprawie przelania jej osobistego majątku na rzecz Redferna były już przygotowane. Właściwie brakowało drobnych formalności, których Arlena nie zdążyła wyjaśnić.

Redfern jednak był przekonany, że pieniądze zostały przelane - oczarował Arlenę wizją doskonałego interesu, który miał pomnożyć jej fortunę. Pospieszył się z zabiciem Arleny. A może zdemaskowała go i szantażowała? - tego już się nie dowiemy!

- Biedna kobieta - westchnął pastor. Będę się za nią modlił!

....................

- Pobyt pary przyjaciół w pensjonacie Soriso dobiegł końca.

Poirot nie mógł się już doczekać powrotu do swojego zacisznego i przytulnego apartamentu w hotelu Whitehawen Mansion.

- Hastings - nawet nie masz prawa pisnąć słowa pannie Lemon!

- Po tak wyczerpujących "wakacjach" - należy mi się nagroda! - Ta babeczka wygląda niezwykle smakowicie! Koniec z pokrzywami!

32b.png

KONIEC
Origin ID: Aschantka

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 4290
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » poniedziałek 25 sie 2025, 00:08

Na zakończenie wklejam linki - dla chętnych - do obejrzenia obu filmowych wersji powieści A.Christie - "Zło, które żyje pod słońcem" (Powieść funkcjonowała w Polsce również pod tytułem "Zło czai się wszędzie".


Wersja z idealnym (nawet wg Christie) - Poirotem (Davidem Suchetem) https://www.cda.pl/video/23037702b6

Starsza wersja z 1982r z Peterem Ustinovem w roli genialnego detektywa https://www.cda.pl/video/23037697fd


Moja wersja - ze względu na ograniczenia gry - przebiega trochę inaczej, ale mam nadzieję, że mi to wybaczą miłośnicy tej serii.
Origin ID: Aschantka

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ala Holmes na tropie”