Wyspa Gallahada

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 3454
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Wyspa Gallahada

Post autor: Alibali » piątek 06 kwie 2018, 00:02

Reportaż z tego świata powstał już jakiś czas temu, na zupełnie innym forum, ale że do dziś nadal bardzo go lubię - więc postanowiłam pokazać go w naszym nowym, malutkim moejscu na ziemi...


WYSPA GALLAHADA


Któregoś poranka zostałam wezwana na dywanik do redaktorki naczelnej naszego małego, ale cieszącego się sporym uznaniem pisemka, poświęconego branży hotelarskiej- zarówno krajowej jak i zagranicznej.
Trochę zaniepokojona udałam się do jej gabinetu, odprowadzana współczującymi spojrzeniami koleżanek.
Od progu powitało mnie chłodne spojrzenie Szefowej – niejakiej Lhonny, nieoficjalnie zwanej Sekutnicą.

szefowa.jpg

- Prosiłaś już dawno o ciekawe zlecenie. Masz więc okazję się wykazać - pojedziesz zrobić reportaż na Wyspę Gallahada... małą wysepkę na północnym zachodzie Francji...
Tu Naczelna zawiesiła głos, by efektownie zaaakcentować ostatnie zdanie - ma to być c i e k a w y reportaż na zlecenie jednego z niszowych Biur Podróży
Nie muszę dodawać, jakie to jest ważne i intratne zlecenie w obecnych czasach!!

- Spraw się dobrze - dorzuciła cieplej, widząc moją zaskoczoną minę - bo cienko ostatnio przędziemy, a jeżeli reportaż się spodoba, posypią się kolejne zamówienia...


Chciałam coś powiedzieć, zaprotestować - że właśnie mąż, że dzieci, że grypa - no, po prostu - nie mogę nigdzie teraz jechać... Ale głos zamarł mi w gardle, gdyż Naczelna, widząc moje osłupienie - dodała złowieszczo -

-Zbyt drogo mnie kosztuje utrzymanie tego wydawnictwa... Chyba muszę zweryfikować sens zatrudniania tylu pracowników! A przynajmniej niektórych! :cat_bat:

Zamiast protestu ledwie dosłyszalnie wyszeptałam:

- To kiedy mam jechać?

- Jutro!

-Rany - zajęczałąm w głębi ducha.... Czym ja tam dotrę... Mój samochód ledwie zipie, a służbowy okupuje Sek... znaczy szefowa... :cat_blink:

- I nie jechać, a - lecieć! (- naczelna chyba czytała w moich myślach) - inaczej nie da się dotrzeć na tę wysepkę!

Chyba, że chcesz wlec się przez kilka dni swoim samochodem! I promem...

- O, co to to nie! Pływać przecież nie umiem - zaprotestowałam słabym głosem, ale za moment naprawdę ugięły się pode mną nogi, gdy dotarł do mnie w pełni sens ostatniego zdania!

- Rany julek - l e c i e ć?!!! Przecież ja mam lęk wysokości! Straszliwy, przeogromny, nie do pokonania!!!
-
Naczelna wyraźnie zniecierpliwiona rzuciła na blat biurka niebieską teczkę, i popchnęła w moim kierunku, gdyz nadal stałam jak słup soli.

- Tu masz materiały o wyspie - w teczce są bilety... - Są jeszcze jakieś pytania?

W głosie Sekutnicy wyraźnie pobrzmiewało poirytowanie... Z westchnieniem sięgnęłam po teczkę i obejrzałam bilety.

No tak. Są na jutro... Pozostało tylko spakować bagaż i wrzucić do torebki dokumenty :(

bilety.jpg


Gdy oświadczyłam domownikom, że następnego dnia na obiad będą jeść kanapki, pojutrze też... i może popojutrze - zapadła grobowa cisza...



PODRÓŻ NA WYSPĘ


Na lotnisku czekał na mnie samolot, a raczej mały samolocik wyczarterowany przez Redakcję Indistrict (pisemko internetowe już nieistniejącego forum SimsDistrict)

cesna.jpg

Mała "Cesna" wyglądała dość niepozornie na tle olbrzymich jumbo-jeetów. Ale jakoś nie miałam ochoty wsiadać do żadnego z nich - taka kupa złomu! Jak takie "coś" w ogóle unosi się w powietrzu!
Większą otuchą napawała mnie ta mała, biała ptaszyna... Kręcił się już przy niej pilot, z którym miałam lecieć.
Wsiadłam z sercem na ramieniu... Prawie natychmiast wystartowaliśmy, i za chwilę - o mamo - ziemia uciekła nam spod nóg...

- Mamuniuu - zawodziłam w duchu... Nie pozwól mi tak marnie zakończyć mojego nędznego żywota! Mam przecież dzieciiii...

Buuuu!!!

Minęło kilkanaście minut, ale wbrew moim obawom - jakoś nic się nie działo. Pilot mówił coś do mnie, wymownie pokazując palcem w dół. Nie rozumiałam niczego przez ten ogłuszający warkot, ale skierowałam wzrok za jego palcem - i zdrętwiałam!

- Pod nami - jak okiem sięgnąć - była woda! Jedna wielka woda! :64-face-screaming-in-fear:

Atlantyk błyszczał w słońcu jak srebrna lustrzana tafla. Nie było na czym zaczepić wzroku - wszędzie monotonny bezmiar wody!

- Mamuniuuu, nie pozwól mi utonąć! Przecież wiesz, że nie umiem pływać... Moje zawodzenie wydawało się nie mieć końca!

Minęła może z godzina lotu - i godzina nudnego, monotonnego widoku wody... Nie mogłam się na niczym skupić, a strach skutecznie odganiał sen.

- Muszę czymś zająć myśli, bo jeśli nie umrę ze strachu - to na pewno z nudów - pomyślałam.

Wyciągnęłam z torby materiały, które Naczelna rzuciła mi w teczce na pożegnanie.

...- Wyspa Gallahada to mała wysepka w pobliżu bretońskiego, północno zachodniego wybrzeża Francji.
Wyspa Gallahada - po francusku - L'ille de Galaad... Kogo to obchodzi! - Co za nudy!

Moje myśli jednak uparcie krążyły wokól tej dziwnej wysepki...

- Co też mogło skłonić Biuro Podróży do otwierania tam swojego przedstawicielstwa... Co tam może być ciekawego - pewnie nędzna plaża z kupą kamieni - jak wszędzie w Bretanii... I smród ryb!

Nagle wśród tekstu mój wzrok wyłowił coś interesującego:

- Wyspę nazwano tak na cześć syna sir Lancelota - Gallahada.

Zaraz, zaraz - co mają wspólnego legendy arturiańskie z małą zapyziałą wysepką! Przecież sir Lancelot z Jeziora, to rycerz króla Artura...

- A Artur - i jego rycerze - to Wyspy Brytyjskie!

Przewertowałam zaciekawiona kilka kartek przewodnika...

... Bretania położona jest na najdalej na zachód wysuniętym półwyspie Francji. Zajmuje powierzchnię 27 208 km kw., włączając w to powierzchnię przybrzeżnych wysepek...

Wybrzeże bretońskie charakteryzuje się brakiem jednorodności: jest wyjątkowo poszarpane, skaliste klify przeplatają się z wydmami, zatoczkami o piaszczystych plażach i długimi lejami rzek. Posuwając się tu nawet najbardziej w głąb lądu, nigdy nie oddalamy się od morza na więcej niż 100 km, a jego zapach, a także krzyk mew i rybitw są wszędzie obecne....

- No tak, uroki morza - delikatne określenie smrodu ryb i wrzasku mew... No, ale gdzie tu powiązania z królem Arturem?

...Tradycyjnie przyjęty został geograficzny podział Bretanii - dawnej Armoryki - na Armor i Argoat.

Armor (Ar mor) w języku bretońskim znaczy "kraina nadmorska"

Argoat od Ar goat - w języku bretońskim znaczy 'las', to środkowa część regionu - górzysta, poprzecinana dolinami rzek, niegdyś porośnięta lasami, z których do dziś przetrwał las Brocéliande, pełen legend o czarodzieju Merlinie i królu Arturze.

Dzisiejsi Bretończycy to dawni Celtowie, wymieszani z napływającymi osadnikami z niedalekiej Brytanii. Od nich region przyjął nazwę Bretania, a ludność zaczęto nazywać Bretończykami ...

Zamyśliłam się nad dziwnymi losami króla Artura i jego Rycerzy... Głowę bym dała, że nie mają nic wspólnego z Francją... Rozmyślając straciłam poczucie czasu...

Nagle mała cesna zakołysała się i zaczęła obniżać lot... Pilot znów coś do mnie zakrzyczał pokazując w dół.

- O nie, nawet niech nie próbuje... Lądowanie na wodzie?

Jednak, wiedziona ciekawością... przysunęłam nos do szyby w oknie 😊


Pod nami rozciągała się wyłoniona z wody jak Afrodyta z piany morskiej - wielka, zielona plama wyspy!


Screenshot-127.jpg

Maszyna zataczając koła zniżała się coraz bardziej. Wychylałam się ciekawie, niepomna swych lęków... Coraz bardziej widoczne stawały się małe kamienne domki, rozsiane po soczyście zielonych wzgórzach, poprzecinanych różowiejącymi wstążkami dróg.


Screenshot-92.jpg

Pośrodku największego wzniesienia wznosiły się mury okazałego dworu, czy też zamczyska...
Nieco dalej, ze skalnego urwiska, z ogromną siłą i łoskotem leciały w dół masy wody, tworząc wspaniały wodospad... Niesamowity widok!


Screenshot-126.jpg

Screenshot-125.jpg

dwór.jpg



Pod nami - na wysuniętym cyplu - zamajaczyła wysoka wieża latarni morskiej, z prowadzącymi do niej stromymi schodami...


lat1.jpg


Wbrew oczekiwaniom - wycieczka zapowiadała się nad wyraz interesująco!



Rzuciłam jeszcze raz okiem do przewodnika:


... Mówi się, że dawno, dawno temu Wyspa Gallahada (Galaada) była przyczółkiem pirackiej działalności Normanów - pierwotnej ludności tego regionu. Rozniecali na wysokim klifie ogień, aby światłem zwabić płynące żaglowce na niebezpieczne, skaliste wybrzeże... Nie bez przyczyny pierwszego władcę tej krainy - Ryszarda d'Evreux (Ryszarda I Nieustraszonego - (po francusku Sans Peur) nazywano Księciem Piratów... Tak naprawdę Ryszard był potomkiem Wikingów - zdobywców Normandii i Bretanii, więc stosował metody walki tych morskich rozbójników. Przecież dopiero za czasów dziada Ryszarda - Wilhelma Longsworda (Długiego Miecza) ci nieustraszeni morscy rozbójnicy przesiedli się z łodzi na konie! Pomnik Ryszarda stoi do dziś w miejscowoście Falaise.



800px-Richar_fearless_statue_in_falaise.jpg

- Ho ho - brzmi coraz ciekawiej. Piraci, skarby, tajemnice... Mój syn byłby zachwycony...

Po wylądowaniu czekała na mnie delegacja miejscowej Rady Miasta. Zostałam powitana niezwykle uprzejmie, i zawieziona najpierw do Ratusza (oczekiwała mnie Pani Burmistrz) - a potem do pensjonatu, w którym miałam zamieszkać przez najbliższe dni. Byłam straszliwie zmęczona i głodna... Po drodze jednak ciekawie przyglądałam się miasteczku...


Dojechaliśmy w końcu na miejsce... Pensjonat okazał się maleńkim zajazdem z pokojami gościnnymi na pięterku. Przeczytałam napis na pordzewiałym szyldzie - "Oberża Pod Bladym Koniem"

Widniał na nim zbrojny jeździec na szarym koniu. Przyjrzałam się bliżej - rycerz miał puste trupie oczodoły...
Obleciał mnie strach...

jj.jpg


Postanowiłam sama poszukać sobie innego miejsca.
-Jutro...
Bo dziś byłam już za bardzo zmęczona, i było mi wszystko jedno...

Następnego dnia wstałam dziwnie dobrze wypoczęta. Pokoik był mały, ale przytulny, łóżko wygodne, a jedzenie - wyborne! Zaserwowano mi tutejszą specjalność - cieniutkie naleśniki zwane crepes, z nadzieniem składającym się jedynie z cukru i soku z cytryny. Widząc moje zdziwienie - gruby karczmarz wyjaśnił - takie są najlepsze na śniadanie!

Lemon-Sugar-Crepes-IMAGE-207.jpg

- Na obiad jadamy galettes - też naleśniki, ale z mąki gryczanej - i na słono, z nadzieniem z szynki, jajek - i warzyw.
- No proszę - kraina naleśników!
Podobno tak, jak nie ma miasteczka we Włoszech bez pizzerii, tak w Bretanii nie ma szanującego się miasteczka bez creperies...

Wypoczęta i najedzona, uzbrojona w aparat fotograficzny - ruszyłam do miasta.

- Proszę wziąć parasol - krzyknął za mną karczmarz.
- Mówi się, że w Bretanii, w dni powszednie pada codziennie, a w niedzielę nawet dwa razy!

Roześmiałam się, ale nie zawróciłam - to przynosi pecha!

Wkrótce ulica zamieniła się w deptak, a deptak - w ścieżkę wiodącą na plażę. Postanowiłam trochę pozwiedzać...

ppl1.jpg

ppl2.jpg


...A wybrzeże jest miejscami strome i poszarpane... - przypomniał mi się fragment przewodnika...
Muszę to zobaczyć!
Postanowiłam wdrapać się na klif

pl4.jpg


Wysiłek opłacił się! Rozciągała się przede mną wspaniała panorama miasteczka...


Klif - choć piękny - jednak ukazał swoje groźniejsze oblicze, gdyż zaczęlam ślizgać się na wilgotnych kamieniach, co i rusz tracąc równowagę! Chwila zamyślenia i mogłam roztrzaskać się o skały na dole... Wolałam roztropnie zejść niżej - na bezpieczniejszą plażę...


Screenshot-58.jpg

Screenshot-99.jpg

Screenshot-100.jpg


Bardzo szybko zaczął zapadać zmierzch... Cienie na plaży wydłużyły się, układając niesamowite rysunki...

Powietrze wokół nagle jakby zgęstniało, kolory stały się intensywniejsze, a cienie obrysowały wszystko wokół ostrymi konturami... Szybko zapadł nadmorski wieczór... Stałam jak zaczarowana obserwując dalekie światła portu...


Zadarłam głowę - nade mną rozbłysły miliony gwiazd - bajkowy iskrzący się parasol!

port.jpg

Stałam i patrzyłam jak urzeczona. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego... Miałam niezwykłe uczucie całkowitej jedności z naturą!


Niebo gwiaździste nade mną... Prawo moralne we mnie - przypomniały mi się bez sensu słowa Kanta. Gwiazdy lśniły i mrugały zachęcająco, a błyszczący rogal księzyca wydawał się być tuż na wyciągnięcie ręki! Piękno bretońskiej nocy było wprost obezwładniające...

kant.jpg


Ocucił mnie chłodny powiew wiatru i pierwsze krople deszczu... Wieczorna bryza niosła ze sobą wilgoć od morza.
Zadrżałam z chłodu - pożałowałam, że nie wróciłam po parasol!

Najwyższa pora wracać do pensjonatu!

Zeszłam z plaży starając się iść tą samą drogą - ale mimo, iż była to już znajoma ulica - w nocy napawała mnie lękiem. Rozpadało się na dobre - i wracałam prawie biegiem!

Screenshot-54.jpg

Jeszcze tylko ten mostek - i zaraz będę w swoim pokoiku! Należy dodać - w suchym i ciepłym pokoiku!

Screenshot-55.jpg

Strach przed upiornym jeźdźcem w blaszanej zbroi gdzieś się ulotnił...


Zasypiając układałam sobie w myślach plan wycieczki na jutrzejszy dzień.

A na dzisiaj - dobranoc!

Zasnęłam jak kamień. W nocy śnił mi się Blaszany Jeździec przemierzający bezkresne przestrzenie nocnego nieba. Jego puste oczodoły lśniły jak gwiazdy, a z głębi zbroi dochodziły jakieś dziwne dźwięki - puk puk! Puk puk!

To stukały nie domknięte okiennice - zapomniałam je wieczorem zamknąć, a teraz one i deszcz straszyły mnie w środku gwiaździstej nocy!

A niech tam!
Odwróciłam się na drugi bok... I dobrze, bo przynajmniej nie zobaczyłam wydłużającego się cienia za oknem, i wyciągających się, coraz dłuższych kościstych rąk...


Poranek obudził mnie ostrym światłem słonecznym, wdzierającym się przez niezasłonięte okiennicami szyby... Gdy zbliżyłam się do okna, aby rozewrzeć je na oścież - słońce prawie mnie oślepiło!


pensjonat.jpg


W okiennice stukały - szarpane poranną bryzą - gałązki olbrzymiego, sękatego wiązu, rosnącego tuz przy ścianie pensjonatu...

Ot, i po strachach!

Wdychałam orzeźwiające, oczyszczone deszczem, morskie powietrze... Sto procent zapachu morza... Ani śladu stęchłych ryb... :a_grin2:
Ale wspomniany w przewodniku krzyk mew dochodził zewsząd - rzeczywiście - było ich tu pełno!

Po śniadaniu, na które dostałam - zgadnijcie co? - ruszyłam z nową energią do miasta. Tym razem postanowiłam zwiedzić część miejską.

Minęłam budynek szkoły - akurat trwały lekcje, bo z otwartych okien dochodził monotonny głos nauczyciela dyktującego zadanie...


szkoła.jpg


Doszłam do skrzyżowania... Gdzie teraz skręcić?


Screenshot-96.jpg

Zajrzałam do mojego mini-przewodnika, ale oprócz zwięzłego opisu miasteczka - niewiele się z niego dowiedziałam. Wynikało z niego, że cała wyspa podzielona jest na kilka wyraźnych stref:
- nadmorską - z plażą Sweet Sandy Beach i przylegającym do niej deptakiem,
- miejską - Center of the Galaad - z typowymi dla miasta budynkami administracyjnymi i użyteczności publicznej,
- dzielnicę fabryczną - Old Traiding Posts,
- oraz osadę rybacką Fishermen Neighborhoods.

Każda z tych stref zawiera jeszcze pomniejsze dzielnice, wyraźnie zróżnicowane nazwami, wynikającymi czy to z przeznaczenia, jak np Old Cemetery, czy charakterystycznych zabudowań- jak np Stara Latarnia (The Old Lighthouse), albo szczególnie godnych uwagi, jak np - Kamienie Św. Kavana (Stones of St. Cavan).

Cała wyspa tonie w zieleni lasów Nordet Woods, poprzecinanych tu i tam wąskimi paskami dróg. Pomiędzy nimi rozrzucone są małe domki mieszkalne.
Na wysokim wzgórzu High Hills - dumnie wznosi się siedziba dawnych panów tej wyspy. Przed wiekami był to kamienny zamek - obecnie po wielkim pożarze, który strawił go prawie doszczętnie, i gruntownej przebudowie - jest to tylko okazała rezydencja, z szacunku dla tradycji nadal nazywana Zamkiem.

Skręciłam więc w najbliższą przecznicę. przy której zauważyłam śliczną kamieniczkę z małym sklepikiem oferującym produkty spożywcze i zapewne miejscowe warzywa:

groc.jpg

Malutki budyneczek z różówej cegły to miejska biblioteka, pełniąca także funkcję galerii dla miejscowych artystów. Tuż za nią znalazłam kolejną uroczą kamieniczkę z księgarnią na parterze.

bob.jpg

Minęłam spory plac, nad którym dominowała bryła Miejskiego Ratusza. Eozpoznałam go natychmiast, gdyż wczoraj witana byłam tu tak miło przez delegację Rady Miasta!
Przed ratuszem znajdował się niewielki park, z czymś na kształt ogródka jordanowskiego - czyli ogrodzonego placu zabaw. Z boku zauważyłam okazały budynek kina i teatru w jednym:


ratusz i park.jpg


Za ratuszem niespodzianka - kolejny park z pięknym wodospadem (już drugim, jaki zauważyłam!) ze starym kamiennym mostem, z którego można obserwować spadające strugi wody, a także łowić ryby, ( zauważyłam zapaleńców z wędkami, nie zwracających uwagi na przechodniów :) )


mostek.jpg

Po krótkim odpoczynku w parku ruszyłam dalej. Byłam chyba blisko dzielnicy Fabrycznej - w której m.innymi znajdował się stadion, bo doszedł mnie właśnie ryk kibiców, mogący dochodzić jedynie z takiego obiektu!


Screenshot-135.jpg

Doszłam chyba w końcu do dzielnicy fabrycznej, na co by wskazywały liczne magazyny i hale fabryczne, Zauważyłam też budynek straży pożarnej i pralnię - wszystko z czerwonej "robotniczej" cegły. Na tym tle wyróżniał się biały budynek szpitala.

op mag.jpg

straż poż.jpg

szp.jpg

Stare, opuszczone magazyny wywarły na mnie dość przygnębiające wrażenie, więc postanowiłam wrócić do weselszej części miasta.



Otworzyłam znów przewodnik.

...Pośrodku wyspy – na wzgórzu znajduje się górujący nad okolicą dwór - Manor of The High Hills.
Postanowiłam obejrzeć Dwór chociaż z daleka...

Po drodze minęłam szereg małych, w większości kamiennych domków, tak charakterystycznych dla tego regionu

Screenshot-55.jpg

Chata.jpg

chata1.jpg

chata2.jpg

chata3.jpg

chata4.jpg

Zauważyłam kilka ładnych drewnianych chat


chatta5.jpg


Dwór czyli dawną posiadłość panów tej wyspy zauważyłam już z daleka. Byłam trochę zawiedziona, bo spodziewałam się okazałego zameczku, a tymczasem... Zamek - a raczej rezydencja nie wyróżniała się niczym szczególnym prócz wielkości :(


Wiedziona ciekawością postanowiłam obejrzeć ją sobie z bliska. Choć nie było to ani przyzwoite, ani tym bardziej rozsądne - zakradłam się przez bramę, która - nie wiedzieć czemu - była uchylona.

przed rez.jpg

Stąpałam cicho wśród szpalerów strzyżonych krzewów, przyglądając się barwom i urodzie mijanych roślin,


wchodzę.jpg


i niespodziewanie znalazłam się na otwartej przestrzeni patio - z tyłu "zamku".


Był tam olbrzymi basen, a w basenie - pływał ktoś - o rany - zupełnie nago! Choć byłam dość daleko - widziałam wyraźnie biel nie opalonych pośladków... Kimkolwiek był tajemniczy mężczyzna - nie zauważył mnie jeszcze... całe szczęście, bo spaliłabym się ze wstydu... :oops:

Wskoczyłam jednym susem - wydaje się - bezszelestnie, w kępy hortensji, rosnących tuż przy basenie, i dalej obserwowałam z ukrycia...


krzak.jpg


A nieznajomy - nie zdając sobie sprawy, że go ktoś obserwuje - podpłynął nagle do brzegu basenu, i wyszedł z niego - stając w całej „okazałości” tuż przed moim nosem!

Screenshot-61.jpg

Choć przyzwoitość kazała mi zamknąć natychmiast oczy, to zdążyłam jednak zauważyć, że mężczyzna, choć nie był młodzieniaszkiem - był bardzo seksowny i prawdziwie męski, cokolwiek to znaczy :cat_lovely:

Siedziałam w krzakach jak trusia, mając nadzieję że nieznajomy wkrótce gdzieś sobie pójdzie... A on niespiesznie założywszy szlafrok - rozparł się wygodnie na leżaku, rozkoszując się ciepłem ostatnich promieni słońca...


Było bardzo późno, gdy w końcu mogłam bezpiecznie wyjść z ukrycia... Ze zgrozą myślałam o swoim powrocie do pensjonatu po ciemku...

I tak miałam jednak dużo szczęścia... Co by było, gdyby właściciel posiadłości, bo zapewne to był on - odkrył moją obecość?
W najlepszym razie najadłabym się wstydu, a może także wylądowała na posterunku policji!

Miałam więc więcej szczęścia niż rozumu, gdyż tylko nagłemu powiewowi chłodu zawdzięczałam szybki powrót właściciela do wnętrza rezydencji. Za to ja zmarzłam jak przysłowiowy pies, ale nawet nie myślałam o rozcieraniu zdrętwiałych rąk i nóg!

Gdy tylko mężczyzna zniknął we wnętrzu domu - czmychnęłam stamtąd jak zając przed goniącymi go chartami! Ale zdążyłam jeszcze - będąc bezpiecznie za bramą "zamku"- pstryknąć ostatnią fotkę :)


z1.jpg


Wróciłam do swojego pokoiku w pensjonacie zmęczona i zmarznięta, ale pełna wrażeń, i po pospiesznym posiłku i kąpieli - szybko położyłam się spać.

Ale tym razem wcale nie Blaszany Jeździec opanował moją wyobraźnię :a_grin3:

Zasypiając miałam pod powiekami wspaniale umięśnioną sylwetkę nieznajomego mężczyzny z basenu... Zapamiętałam, że miał ciemne włosy o lekko szpakowatych skroniach... I dość śniadą, a może tylko mocno opaloną - skórę.
Jak na osobę z wadą wzroku - zauważyłam dość sporo tych szczegółów :P

Przez całą noc śniło mi się....eeee, nie powiem co, bo to by była lektura tylko dla dorosłych! :catlol:



GROBOWIEC


Następnego dnia szykowałam się do powrotu.

Karczmarz, z którym zdążyłam się zaprzyjaźnić nie ukrywał żalu, że mój pobyt trwał tak krótko.

- A w lochach pani była? - zapytał z wyraźną nadzieją zaintrygowania mnie.

- W jakich lochach? - Tu są jakieś lochy?

- A jakże - są, i to niejedne! - Mogę panią dziś po południu zaprowadzić...

Zgodziłam się, bardzo zaintrygowana i ucieszona miłą myślą, że mam w końcu coś, co może zainteresować także moich zleceniodawców, czyli Biuro Podróży, i samą Naczelną.
No, ta ostatnia to pewnie padnie z wrażenia!

Karczmarz też ucieszył się, że złapałam się na jego haczyk, i że na pewno zostanę choćby o dzień dłużej...

Do południa biegałam po sklepach, chcąc przywieźć do domu jak najwięcej pamiątek, ale w końcu nazbierałam pięknych muszli. To będzie najwspanialszy prezent dla moich dzieci...

Po południu - zgodnie z obietnicą - udałam się z panem Corbusierem (karczmarzem) na poszukiwanie lochów. Po drodze karczmarz pokazał mi jeszcze kilka innych, ciekawych miejsc.

Oto Kamienie Świętego Kavana... - są pozostałościami po celtyckiej przeszłości Wyspy... Jest ich tu bardzo dużo, ale kilka z nich to prawdziwe olbrzymy. Mają swoje nazwy - ten oto wielki głaz, to Głaz Św. Ronana, który jeszcze do dziś nazywany jest przez miejscowych jego starą nazwą - Łeb Żółwia.

Screenshot-108.jpg

- Nie wiem czy pan wie, że kiedyś wierzono, że cały świat spoczywa na skorupie żółwia zanurzonego w oceanie - skorzystałam z okazji, aby popisać się erudycją...

-Skorupie żółwia??? - karczmarz pokręcił głową z niedowierzaniem... Po chwili milczenia dodał

- No tak, to by wiele wyjaśniało - może stąd wzięła się ta nazwa. Mnisi, którzy tu przybyli, szerząc jedyną i prawdziwą wiarę za pomocą miecza i stosów - szybko nadali świętym miejscom Celtów imiona swoich własnych świętych.

- A Ronan to najpopularniejsze imię męskie w całej Bretanii - dodał z filuternym uśmieszkiem... - Ja też je noszę...

Tak rozprawiając zeszliśmy z otwartej przestrzeni i zagłębiliśmy się w las. Mimochodem podziwiałam piękno miejscowego krajobrazu. Nie był płaski jak w Twinbrook - skupionym jedynie wokół jeziora, ani monotonny jak w Sunset Valley, której jedyną atrakcją jest obszerna plaża. Domy na wyspie zaś nie były ściśnięte wzdłuż koryta rzeki, a wzgórza niedostępne - jak w Riverview....

Porozrzucane pozornie bezładnie domki zachowały swój dawny klimat, nie kłócąc się z i nie konkurując z otoczeniem. Chroniły swoją niepozorną urodę wśród zieleni, jak wstydliwa panna okrywająca się szczelnie chustą. Zaś ta soczysta, bujna zieleń pozwalała odpocząć oczom, chroniąc domy i mieszkańcówprzed upałem.

Screenshot-143.jpg

uliczka.jpg

zieleń.jpg

uliczka2.jpg


Maszerowaliśmy już dobre pół godziny, i przyznam, że zaczynałam powątpiewać w sens tej wycieczki :(

Niebawem naszym oczom ukazała się polana. Otoczenie wokół sprawiało wrażenie dzikiego i niepokojącego... Zauważyłam jakieś postaci kręcące się przy ognisku na polanie.

Screenshot-93.jpg

W głębi polany zauważyłam samotna, pozornie opuszczoną chatę. Pozornie - bo przecież widziałam kręcących się tam turystów.

Nawet w dzień wyglądała upiornie - więc nieco obleciał mnie strach, a karczmarz widząc, że tracę rezon - tylko dolał oliwy do ognia, mówiąc, że do niedawna była to kryjówka przemytników... Być może nadal się tu spotykają...

Screenshot-94.jpg

Nie weszliśmy jednak na tę polanę - pan Corbusier poprowadził mnie w głąb lasu. Przyznam, że - paradoksalnie - poczułam lekką ulgę!

Karczmarz w końcu zatrzymał się i wysapał - no, jesteśmy na miejscu!

- Niczego tu nie ma - pomyślałam, i zrobiłam kilka kroków...

- Stać, stać!! - wrzasnął nagle Corbusier - chyba, że chce pani zostać w lochach na zawsze!!!

Zatrzymałam się posłusznie jak wryta... Tuż pod moimi nogami ziała ciemnością wielka dziura w ziemi!


Serce zabiło mi na ten widok jak oszalałe... Nie wiadomo, czy ze strachu, czy z emocji... Corbussier włączył latarkę i skierował ją na ziemię pod nasze stopy - i oto ukazały się nam schody wiodące w dół tej czeluści...

Zeszliśmy oboje do lochów po zmurszałych, poszczerbionych stopniach. Dobrze, że pan Corbusier zabrał ze sobą przewidująco - zapałki, by móc teraz zapalić głownie starych pochodni, tkwiących nadal w ścianach.
Obeszłam zaintrygowana pomieszczenie, w którym się znaleźliśmy, ale nigdzie nie natrafiłam na ślad drzwi prowadzących dalej.

W rogu był usypany kopiec kamieni, może tam trzeba s z u k a ć...

Hurra - są drzwi - ale zamknięte... :cry:

Inskrypcja na ścianie mówi o jakimś tajemniczym kluczu...
Znaleźliśmy jakiś - ni to krzyż, ni to klucz, ale - nici z tego - nie pasował!

Musi być jakieś inne rozwiązanie tej zagadki... :?



Wracając, znów musieliśmy minąć tę starą, o p u s z c z o n ą chatę.

W blasku księżyca wyglądała upiornie, ale czułam, że gdzieś blisko musi tkwić rozwiązanie. Ale za nic nie weszłabym tam o tej porze!

Nazajutrz nieodwołalnie przyszła pora pożegnania...

Było mi żal opuszczać ten prawdziwy raj na ziemi, przynajmniej tak mi się jawiła ta wyspa...
Właściciel zajazdu - zdrowy, czerstwy i trzeźwo myślący Bretończyk - najwyraźniej się wzruszył. I ja też nie ukrywałam wzruszenia.


- Mam na oku śliczny domek do wynajęcia, naprawdę niedrogo - kusił, Właściciel ynajmuje na lato - może wynajmę go dla pani i dzieci. Proszę obiecać, że pani tu wróci! Może się spodoba, i zostanie pani tu na stałe?

Pomyślałam sobie - czemu nie?
Dzieci tak często chorują, a tutaj jest tak pięknie, takie zdrowe powietrze...

- No i ten intrygujący facet z basenu :oops:

Poszłam więc obejrzeć domek... Karczmarz nie kłamał -rzeczywiście był śliczny, Może uda mi się go wynająć, gdy tu wrócę... za jakiś czas...

Screenshot-91.jpg

Screenshot-104.jpg


Gdy wraz z pilotem ponownie wzbiłam się w powietrze - tym razem w dużo większej maszynie - - już się nie bałam.


ces.jpg


Jak urzeczona oglądałam po raz drugi widok rozpościerający się pode mną. Nagle niedaleko samolotu przeleciał sznur dzikich gęsi... Odlatywały na swoje zimowe legowiska, tak jak ja...

Screenshot-11.jpg

Kenavo - krzyknęłam do nich po bretońsku... Do widzenia!

- Obiecuję - wrócę tu z Wami, - z wiosną!


K O N I E C




PODSUMOWANIE

Ta urocza wyspa zawiera kilkanaście parcel mieszkalnych, w tym kilka niezabudowanych, sporo miejsca na zbudowanie nowych...
Zawiera też wszystkie obiekty z gry, tzw rabbit-holes - z podstawy. oraz cztery z Ambitions... Dodano jeden całkiem nowy mesh - jest to Stara Latarnia ( znajdziecie ją w zakładce obiektów rabbit-holes).

Są także - w różnych częściach wyspy - całkiem nowe parcele komunalne:

- Park "Chińskie Ogrody" przy "Wodospadach Gallahada" - moim zdaniem - raczej pasuje tu nazwa - " Ogród Japoński " ze względu na całą masę kwitnących wiśni! Dodatkową atrakcją jest niesamowity widok tej masy wody spadającej w dół!




Nieopodal - przy starym, kamiennym domu - położone są - "Ogrody Marynarskie"

zawierające posadzone wszystkie drzewa owocowe i warzywa łącznie z egzotycznymi. Nie musisz już jechać do Chin, aby zdobyć owoce pomelo lub śliwki, czy do Egiptu po granaty...

ogr mar.jpg

- Brak nagrobków na cmentarzu spowodowany jest tym, że duchy nie pojawiają się przy nagrobkach postawionych w trybie buydebug. Twórcy Wyspy zdecydowali się więc zbudować pusty cmentarz - do zagospodarowania

c3.jpg

Pub - na potrzeby niniejszej historii nazwany " Oberża Pod Bladym Koniem" – (nazwę zaczerpnęłam z powieści Agathy Christie pod tym samym tytułem) - jest w pełni funkcjonalny - można do niego wejść i zamówić jedzenie, czy też wypić kawkę w ogródku na zewnątrz, po męczącym spacerze. Albo zamówić nocleg :)

- Wspomniany Park "Śródmiejski" - z placem zabaw dla dzieci.
Uważam go za zbyt mały, ale w jak w życiu - w centrum tereny handlowe rozrastają się kosztem zieleni :(
Ale zawsze można go samemu przebudować)

placyk.jpg

W dzielnicy Kamienie Św Kavana (obok Presbytery) pozostawiono jedną parcelę zastrzeżoną pod budowę kościoła. Aby wybudować tam coś innego, trzeba usunąć to zastrzeżenie.

U podnóża Starej Latarni jest parcela publiczna nazwana - Park " Kamienne Schody" - miejsce idealne do pikników. Tytułowe schody prowadzą wysoko - aż do bram latarni! Jest tam punkt widokowy i obserwacyjny z małym teleskopem. Sama Latarnia jest zupełnie nowym obiektem, tzw "rabbit holes", dostępnym w zakładce budynków w trybie buydebug.

lat okol.jpg

W natłoku źle zrobionych trójkowych światów - ten jest perełką godną rozpowszechnienia - nie ma żadnych bugów, jest niezwykle grywalny, średniej wielkości w stosunku do ogółu dostępnych światów w narzędziu CAW.

Zawiera zarówno budynki już umeblowane (wyłącznie obiektami z podstawy lub z dodatków zawartych w wymaganych rozszerzeniach), jak i kompletnie puste parcele, a także sporo miejsca na postawienie nowych działek ( w trybie edycji okolicy - z zakładki edycja świata). Przy tym całość utrzymana jest w jednolitej stylistyce typowego bretońskiego miasteczka z kamienną zabudową, no i zawiera pewien mały element tajemnicy (lochy), co mnie szczególnie zachwyciło. Załączone fotki to tylko niewielki fragment, bo jest to największy, najbardziej rozbudowany grobowiec, jaki widziałam - łącznie z tymi z Wymarzonych Podróży!

gr1.jpg

gr2.jpg


I na koniec drobna uwaga - na początku Wyspa jest całkowicie pusta, mieszkańcy będą się wprowadzać po każdym nowym uruchomieniu tego otoczenia.
Jeśli chcecie mieć wpływ na populację mieszkańców, to radzę bardzo szybko zaludnić wyspę swoimi własnymi mieszkańcami - w innym przypadku wprowadzi się na wyspę mnóstwo najdziwaczniejszych osobników. U mnie pojawiło się prawie natychmiast mnóstwo wampirów i wilkołaków, których osobiście nie cierpię :(

Wyspa jest do pobrania tutaj (oryginalna strona simsdesignavenue już nie istnieje)

http://www.mediafire.com/file/el3bbhw3w ... itions.zip

Awatar użytkownika
kreatora
Satyryk
Satyryk
Posty: 2228
Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 13:49
Lokalizacja: Gdańsk
Origin ID: kreatora

Post autor: kreatora » piątek 06 kwie 2018, 00:27

Bardzo ladnie napisany reportaz z jednej z simsowych krain - w tym wypadku wyspy. Aż zatęskniłam za Trójką i wolnym światem. Moze bedzie cos wiecej z tej simsowej Bretanii? Coś w stylu opowieści z Prowansji ? Tyle jeszcze mogłoby się tu zdarzyć po przeprowadzce autorki na wyspę. Jest tu i motyw romansowy - przystojniaczek w basenie , już nie wspominając o poszukiwaniu skarbów. Swoja droga za mało informacji o pani redaktor. Zamężna? Rozwódka? Wiadomo tylko, że posiada dzieciątka..
ORIGIN ID Kreatora Hero of Answers on EA AHQ

Awatar użytkownika
SimDels
Komiksomaniak
Komiksomaniak
Posty: 3347
Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 10:42
Lokalizacja: miasto kamienic
Origin ID: SimDels
Kontakt:

Post autor: SimDels » piątek 06 kwie 2018, 01:20

Niesamowita historia, zdradza Twoją fascynacje podróżami i samą nietuzinkową historią Wypsp co przedstawiłas tu bardzo ciekawie zachaczając o legendy ale i o fakty; Normani, Celtowie... uwielbiam takie tematy ,można w nich drążyć w nieskończiność jak w opowieści fantasy choć to tym ciekawsze, że jednak odnosi się do rzeczywistości i rzeczywistej historii.
Zaciekawiły mnie porównania wysp do postaci, takie zupełnie nowe jak dla mnie spojrzenie o Królu Arturze.
Jakiś czas temu oglądałem ciekawy program o Wyspoach Brytyjskich, rzeczywiście zróżnicowane wybrzeże pełne cudów natury ,malownicze wzniesienia i góry, senne miasteczka a to wszystko z wielka historią w tle i niesamowicie obrazowo to wszystko oddałaś.

Fajny jest także sam sposób pisania relacji, bardzo bezpośredni odrobinę sensacyjny czyli reportarz pełna gębą, można sobie łątwo wyobrazić, że się tam było po przeczytaniu i w trakcie.Zdjęcia pokazujące zróżnicowany charakter wyspy i miasto fajnie uzupełniają reportaż.
Sama wyspa dokładnie opisana chyba ze wszystkimi detalami ,bardzo fajnie mi się czytało i tylko zastanawiam się czy będa kolejne relacje z innych zakątków simowego świata bo jeśli tak to czekam niecierpliwie :)
Więcej moich chałupek i inszych rzeczy znajdziesz tu na forum oraz na SDW i BSR. Masz pytania ? Pisz śmiało :)
Dobrej zabawy!

Awatar użytkownika
krulih2
Budowniczy
Budowniczy
Posty: 97
Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 22:05
Origin ID: via2382

Post autor: krulih2 » poniedziałek 09 kwie 2018, 16:10

Alu, to krótkie opowiadanko jest genialne :shock: . Masz leciutkie pióro i bardzo mnie zainteresowałaś tym reportażem z wyspy. Historyjka z życia wzięta jak to pracownika wbrew jego woli wysyła się w nieznane, używając argumentów redukcji kadrowej. Jeżeli to miał być krótki reportaż to jest genialny, ale czuję niedosyt i błagam o dalsze części, jest tyle do wyjaśnienia. Nie dość że rejony wspaniałe to jeszcze połączone historycznie i coś co kocham, stare legendy, a tam zawsze jest szczypta prawdy o dawnych dziejach ludzkości. Ta wyspa to tajemnicze i bardzo interesujące miejsce, a Twoje opowiadanie o niej to perełka którą przytulam do serducha. Dziękuję Ci za kształcącą podróż na wyspę Galllahada i czekam na dalsze opowiadania :geek:

Awatar użytkownika
M3lcik
Pisarz
Pisarz
Posty: 52
Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 17:57
Lokalizacja: MMz
Origin ID: M3lcik

Post autor: M3lcik » środa 11 kwie 2018, 18:56

Aluś świetny reportaż. Uwielbiam legendy związane z królem Arturem i już naczytałam się różności na jego i rycerzy Okrągłego Stołu temat. Jednak mało mi. Mało mi Twojej historii. Czekam na więcej reportaży z innych zakątków simowego świata ♥

Awatar użytkownika
Silvaborealis
Pisarz
Pisarz
Posty: 103
Rejestracja: środa 18 kwie 2018, 11:57
Origin ID: SILVAbOREALIS

Post autor: Silvaborealis » środa 18 kwie 2018, 21:26

Czytałam z zaciekawianiem. Alicjo masz talent do pisania i inspirowania. Teraz to się zastanawiam czy by nie zwiedzić prawdziwej Bretanii przy okazji najbliższego urlopu..

Awatar użytkownika
bobas52
Mistrz Humoru
Mistrz Humoru
Posty: 1793
Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 19:12
Lokalizacja: Gliwice
Origin ID: bobas52

Post autor: bobas52 » piątek 27 kwie 2018, 09:56

Alu, przeczytałam ten reportaż od deski do deski, i przez cały czas towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, że czytam wspaniałą książkę.
Relacji ze zwiedzania, okraszonej wzmiankami dotyczącymi legend oraz historycznym rysem dotyczącym powstania wyspy, nie powstydziłoby się żadne szanujące pismo. :a_bravo:
Muszę przyznać z ręką na sercu, że zachęciłaś mnie do zwiedzenia wyspy ... w wolnym czasie :)

Awatar użytkownika
Aericia
Administrator
Administrator
Posty: 729
Rejestracja: wtorek 03 kwie 2018, 21:54
Lokalizacja: Warszawa
Origin ID: ukyojin

Post autor: Aericia » sobota 28 kwie 2018, 22:03

Bardzo ładńie i ciekawie napisane! Wreszcie przysiadłam i na spokojnie przeczytałam całość. Niesamowite miejsce ze świetnym klimatem. Bardzo fajny pomysł z tymi legendami (mrożące krew w żyłach, ekstra!). Rzeczywiście, całość inspiruje i zachęca do podróżowania - choćby po simowych światach. :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Ktosik
Budowniczy
Budowniczy
Posty: 1493
Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 21:36
Origin ID: KtosikG

Post autor: Ktosik » sobota 19 maja 2018, 03:22

Alicjo, wspaniale napisałaś ten reportaż, na dodatek okrasiłaś go pięknymi zdjęciami oraz legendami. :hearts/heavy-black-heart:
Wyspa Gallahada jest naprawdę cudowna, chętnie zamieniłabym się w Sima i ją zwiedziła. :01-grinning-face:
Niestety w trójeczkę już nie gram, i raczej do niej nie wrócę.
Dzięki tej opowieści, oczami wyobraźni przeniosłam się w tamte okolice, i poczułam panujący tam cudny klimat. :13-smiling-face-heart-shaped-eyes:

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 3454
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » środa 10 paź 2018, 22:34

Dziękuję za tak miłe przyjęcie mojego opowiadanka - reportażu.
W pierwotnej wersji było w nim zdjęcie do każdego akapitu, ale minęło sporo lat i serwery przechowujące zdjęcia zdążyły zmienić zasady. I część zdjęć przepadła. Postaram sięwrócić na Wyspę i obfocić to, co potrzeba, by przywrócić reportażowi dawną świetność.

Nadal gram na tej Wyspie, bo to moje ukochane miejsce. Uwielbiam ten klimat i krzyk mew dochodzący zewsząd.
Ale - przyznam, że natchnęliście mnie pomysłem na sporządzenie reportaży z innych simowych krain. Sens trójkowych reportaży zasadzał się w tym, by przybliżyć graczom najlepsze światy najzdolniejszych twórców. W czwórce takich światów nie ma. A nie można napisać ciekawego o dzielnicach TS4... Chyba...

Elu - redaktorka to rozwódka z dwójką nastoletnich dzieci :) Nigdy nie odtworzyłam w grze swojej własnej rodziny, ale przyznam, że w jakiś sposób utożsamiałam się z ową panią redaktor. Dostałam bowiem w realu, na innym forum - zlecenie napisania tego reportażu :)

Awatar użytkownika
Pablo
Redaktor
Posty: 378
Rejestracja: poniedziałek 23 kwie 2018, 03:43
Lokalizacja: Łask/Łódzkie
Origin ID: pawel0674

Post autor: Pablo » niedziela 30 gru 2018, 16:42

Świetna historyjka Alu. Nareszcie bez problemu mogłem ją przeczytać i przenieść się wirtualnie na tą wyspę. Mam cichutką nadzieję że słowa dotrzymasz i dostaniemy jeszcze kilka ciekawych opisów + fotki z tej wyspy.

Awatar użytkownika
Percival159
Naczelny
Posty: 553
Rejestracja: piątek 11 cze 2021, 12:06
Origin ID: Percival159

Post autor: Percival159 » sobota 09 paź 2021, 19:55

Bardzo cudownie się czytało, masz niesamowicie lekkie pióro!. Wprawdzie fotek już nie ma (i wielka szkoda), ale Twoje opisy są tak lekkie i barwne, że spokojnie można sobie wyobrazić ten świat. Nawiązanie do legend arturiańskich nadało opowiadaniu tajemniczości, zaś motyw romantyczny - delikatnej pikantności. Ciekawa jestem, kim był ten mężczyzna? Może jakiś potomek jednego z rycerzy Rycerzy Okrągłego Stołu, wszak w świecie simowym wszystko może się zdarzyć. Ala Holmes - jako główna bohaterka - bardzo mi się spodobała i chętnie obejrzałabym jeszcze nie raz świat jej oczami oraz poczytałabym o jej przygodach. Ta historia ma ogromny potencjał, rozwijać ją można naprawdę w różnych kierunkach. Mam nadzieję, że zdecydujesz się na kontynuację. :)
"Ukarani czy bezkarni –
Ciemność im na nerwach gra.
Bezimienni, legendarni –
Omawiają przyjście dnia".
(J. Kaczmarski)

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 3454
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » niedziela 10 paź 2021, 09:47

Dziękuję @Percival159 za dobre słowo. Nasunęło mi się zabawne skojarzenie - Merci Perci :) Bo sobie tak w skrócie ciebie nazywam. Żal mi bardzo fotek, które przepadły, ale postaram się zrobić nowe, bo ja ciągle gram w tamtym świecie. Wyspa Gallahada skradła moje serce na zawsze. Tak jak i trójka. Nie będzie już drugiej takiej odsłony, bo żeby grać w trójkę trzeba było uzbroić się w masę cierpliwości, zdobyć mnóstwo wiedzy technicznej niezbędnej do obsługi narzędzi usprawniających grę, i same te narzędzia - programiki, modyfikacje, etc... Wyspę nadal można pobrać z linku, który podałam, więc jeśli grasz w trójkę i jesteś zainteresowana, to gorąco polecam - bo do tej wyspy nie potrzeba żadnych dodatkowych obiektów custom contents (zwanych popularnie cece).
Mam mnóstwo pomysłów, obiecuję sobie ciągle wrócić do tej i kilku innych historyjek, ale życie i pięcioro wnucząt wymusza na mnie ciągłe weryfikacje planów. Może w końcu się uda :)

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 3454
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » czwartek 29 gru 2022, 21:15

DOtrzymałam słowa i uzupełniłam moje opowiadanko fotkami, abyście mogli w pełni zrozumieć mój zachwyt i przywiązanie do tej wyspy :)

Awatar użytkownika
kreatora
Satyryk
Satyryk
Posty: 2228
Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 13:49
Lokalizacja: Gdańsk
Origin ID: kreatora

Post autor: kreatora » czwartek 29 gru 2022, 21:58

Fotki są cudne! :cat_lovely: Zupełnie inaczej to sie czytało jednoczesnie ogladajac zdjęcia. Mogę zrozumieć twoja miłosc do tej wyspy - chyba najładniejszy swiat trójkowy :)
ORIGIN ID Kreatora Hero of Answers on EA AHQ

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 3454
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » czwartek 29 gru 2022, 22:20

Dzięki, Elu :) Sporo się przy tych fotkach napracowałam, niektórych ujęć nie byłam w stanie powtórzyć - ale lekko zmodyfikowałam tekst, aby to nie rzucało się w oczy :) Tak czy siak, jestem bardzo zadowolona, bo reportaż teraz jest kompletny. Strona, dla której pisałam ten tekst, tak jak i strona twórczyń wyspy nie istnieją od dawna. Cieszę się, że choć to opowiadanko przetrwało.

Awatar użytkownika
SimDels
Komiksomaniak
Komiksomaniak
Posty: 3347
Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 10:42
Lokalizacja: miasto kamienic
Origin ID: SimDels
Kontakt:

Post autor: SimDels » piątek 30 gru 2022, 12:10

Świetnie, że odświeżyłaś a właściwie zrekultywowałaś ta opowieść. Mam wrażenie, że jest dłużej i ciekawiej także w tekście a zdjęcia choć wymagały dwukrotnego odświeżenia strony ,wspaniale komponują razem z tekstem nastrój całości. Wątek z nocną postacią jest genialny, buduje tajemniczy nastrój. Uśmiechnąłem się jednak kiedy nasza roztropna choć pełna dziecięcej wręcz ciekawości (jaka oczywiście przystoi każdemu dobremu reporterowi) niespodziewanie zamieniła nam się w krzakowego podglądacza nie opalonych pośladków :D
Opowieść jest magiczna a zarazem wydaje się przedziwnie prawdziwa. Więcej zdjęć obrazujących magiczną podróż buduje nam wiele ale moim zdaniem i tak najważniejszy jest tu tekst i to co jest "pomiędzy".
Odniesienia do Bretanii, bardzo realistyczne domostwa kamienne jak z tego regionu a zarazem nasza reporterka nie kryje, że nie wszystko jej się podoba jak choćby nijaki pałac-zamek choć to co na jego terenie znalazła już nieco bardziej ;D mamy mroczne zakątki, grobowiec i masę historii. Trudno jest stworzyć opowieść taką , która byłaby na tyle dobra by chcieć do niej powracać a ja chętnie przeczytam sobie pewnie jeszcze nie raz i nie dwa całą relację. Cała rzecz pokazuje także ile frajdy może dać gra jeśli ma się trochę wyobraźni :a_bravo: :a_bravo: :a_bravo:
Więcej moich chałupek i inszych rzeczy znajdziesz tu na forum oraz na SDW i BSR. Masz pytania ? Pisz śmiało :)
Dobrej zabawy!

Awatar użytkownika
Percival159
Naczelny
Posty: 553
Rejestracja: piątek 11 cze 2021, 12:06
Origin ID: Percival159

Post autor: Percival159 » piątek 30 gru 2022, 13:12

Alu, z ogromną przyjemnością wróciłam do tej historii i jej sympatycznej bohaterki. Fotki są bajkowe i przepięknie, (a w niektórych miejscach zabawnie) ilustrują Twoją opowieść. :D A zabawnie to np. podczas podglądanie pana w basenie (wraz z komentowaniem pośladków) :D. Zauroczyło mnie gwiaździste niebo z cieniutkim sierpem księżyca. :) Wyspa jest śliczna, zielona, pełna ciekawych miejsc i zakątków. Dużo tu zieleni, drzewa, krzewy, woda w różnej postaci (rzeka, wodospady, ocean), cudne kamieniczki, małe domki. I ogromny grobowiec, a wszystko to… w otwartym świecie. :) :a_bravo: :13-smiling-face-heart-shaped-eyes:
"Ukarani czy bezkarni –
Ciemność im na nerwach gra.
Bezimienni, legendarni –
Omawiają przyjście dnia".
(J. Kaczmarski)

Awatar użytkownika
Alibali
Pisarz
Pisarz
Posty: 3454
Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
Lokalizacja: Roztocze
Origin ID: Aschantka

Post autor: Alibali » piątek 30 gru 2022, 20:00

@Percival159 @SimDels Dzięki Michale i Ewuniu za poświęcenie czasu na przeczytanie i obejrzenie jeszcze raz masy fotek (nie dziwię się, że strona się słabo wczytuje, gdy w jednym poście upchane jest tyle kontentu - ale nie mogłam tego przerzucić do kolejnego posta, bo pod pierwotną wersją były już komentarze, i nie dało rady tego zrobić bez zburzenia ciągłości historii).
Wracam do mojej wyspy z uporem maniaka, bo naprawde jestem nią zauroczona - tyle już lat! Wierzcie na słowo, że fotki w połowie nie oddają urody tej wysepki! Nie mogę włączyć do reportażu dźwięku, by pokazać, ile uroku dodaje to skrzeczenie mew :) Dodatkowo dodają klimatu te malutkie kamienne domki w tym samym stylu - co właśnie dodaje dużo realizmu do całości... Można zresztą samemu zbudować według własnego projektu, ale ja zawsze - gdy wracam na tę wyspę - to korzystam albo z tego domku, który przedstawiłam jako do wynajęcia, albo buduję własny nad morzem, w stylu zbliżonym do pozostałych, by zachować ducha wyspy. Jest tu mało rozsiewaczy motyli i nasion, przez to podczas gry nic się nie tnie. Nie jest to duży świat - bo sam Miszka wiesz, że w CAW są większe. Ale dla mnie jest to z mojej listy the best - pierwszy na liście.
Drugim jest St.Claire - również z nieistniejącej strony Awesims. Na youtube jest video - reportaż z St.Claire (w j.angielskim niestety). Wrzucam go do tematu najpiękniejszych trójkowych światów :) Trzeci mój ukochany świat to Prato di Livori (w klimacie toskańskim), a kolejny - to Queenstown - również z Awesims.

I jeszcze gwoli wyjaśnienia - do tej pory nie wspomniałam o tym - wiadomości o Bretanii są jak najbardziej prawdziwe, tak jak i istnienie Ryszarda d'Evreux. Pisząc ten reportaż trafiłam na stronę z ciekawostkami o Bretanii (stąd te naleśniki właśnie), i tam też przeczytałąm o celtyckich korzeniach Bretanii. Imię Ronan rzeczywiście jest - a przynajmniej było - najpopularniejszym imieniem w tamtym regionie. Wspomniałam też o nazbieraniu muszli jako pamiątek. Nie próbujcie tego robić w realu, będąc na wycieczce za granicą w jakiejkolwiek nadmorskiej miejscowości, czy nawet zakupując muszle na na bazarze. Można za taką "pamiątkę" zapłacić niezłą grzywnę, albo w najlepszym razie - najeść się wstydu na odprawie celnej. Matka mojej synowej będąc z wizytą u swojej młodszej córki - włąśnie w Bretanii :) - nabawiła się sporo kłopotów chcąc wywieźć śliczne, kolorowe muszle.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ala Holmes na tropie”