Dziennik Jacka Cz.II - Nauki wszelakie
- kreatora
- Satyryk
- Posty: 2231
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 13:49
- Lokalizacja: Gdańsk
- Origin ID: kreatora
Dziennik Jacka Cz.II - Nauki wszelakie
Dziennik Jacka Vimesa
Dzien pierwszy i troche przydlugi wstep
Podobno nie pamieta sie własnych narodzin ale dziecinstwo z grubsza sie pamieta. Ja jestem wyjątkiem. Narodziny mi w pamieci koszmarem majacza, dalej zero i nawet gorzej niz zero. Nie pamietam swoich lat szkolnych . Nie pamietam rodzicow. Totalna amnezja. Ocknęlem sie z niepamieci na niewygodnej kanapie obok rudego kota w nedznej chacie, a co przedtem bylo - czarna dziura. Zaraz potem miałem objawienie. Niejaki Stwórca do mnie zadzwonił i przekazal parę przykazań. Wiem, ze w dobie telefonów komórkowych juz nie ryje sie przykazań na kamieniu, ale do cholery jakies pozory mógłby zachować! A wiec: Komputera mam nie tykac jak sie zepsuje, bo grozi smiercia, chyba ze sie naucze jak dziala, co jest wedlug tego Stworcy nawet mozliwe - jak sie zaprę, kupie podrecznik - za co ja sie pytam?! I go przeczytam. . Nie bede sie zapierać. Z tylu domu jest mały ogródek i mam sie roslinami opiekowac, a kota karmić regularnie. To warunek, ze tu moge mieszkac. W temacie kota Stwórca by bardzo zasadniczy. Było tez tam wiecej infa - na przyklad jak zdobyc prace. Nie dla mnie! Praca męczy! No i rachunki za chatę ja płacę. Ja sie pytam z czego?! Mam wszystkiego 90 dolarów w kieszeni! I jeszcze tajemniczy urywek, ze Stwórca ma nadzieje, ze nie wdam sie w ojca i zycie bede traktowal powaznie. O matce infa zero. Nie wiem dlaczego ale wydało mi sie , ze Stwórca za moim tatusiem nie przepadał. Kasę sam mam sobie zarobic. JAK? Na zakonczenie zas taki kwiatek. Stwórca po roku opuszcza mnie na amen i ma nadzieje, ze do tego czasu juz bede wiedzial kim jestem i czego od zycia chce W trakcie tego pierwszego roku moge go czasem prosic o pomoc jak bede mial naprawdę WIELKIE problemy. Esemesem. Adres? Mam wbity jego numer w komorke. To, ze nie raczyl mi wyjasnic jak sie te SMS wysyła, to juz inna sprawa. Moze jest jakis podrecznik w tym regale od tego? Nie było.
Troche mnie to wstrząsnęło. Jestem facetem, mam na imie Jack i tyle wiem. Jack Vimes to ja. Nic nie umiem. Jestem pelnoletnim idiotą mieszkajacym z rudym kotem o imieniu Shogun w prymitywnej budzie. Dom stoi na w na bezludzie w czymś co się nazywa New Crest. Koniec kropka. Nawet telewizora tu nie ma! Od tego Stwórcy otrzymalem trzy podreczniki - gotowania, archeologii - po cholere mi archeologia? - i charyzmy. Przeczytalem na razie po dwa rozdzialy z kazdego. Archeologię olałem. . Ok juz wiem jak zrobić makaron z serem. Ale jak dziala komputer w chacie albo taka na przyklad kobieta to juz nie. Pisalo w tym podreczniku od charyzmy, ze kobiety są i sie różnią od facetów. Czym nie pisalo. Podrecznik lakonicznie zawiadomial, ze kobiety sa potrzebne do posiadania dzieci . Nalezy z taka zamieszkac na stałe, ozenić się z nia i wtedy pojawią się dzieci. Za dziecmi nie przepadam wiec postanowilem omijac rodzaj zenski na kilometr. Zadnej zony. To nie biznes, tylko czysty idiotyzm. Przeciez dzieci nikt nie kupi! Zdecydowałem , ze nie bede tracił czasu na tą idiotyczną charyzmę i odlozylem podrecznik na połke - mojemu biednemu Shogunowi też należało sie troche rozrywki! Zostalem więc wstępnie zaprogramowany jako tako tymi podrecznikami i instrukcją od Stworcy Wiem gdzie mieszkam, jak sie nazywam, no i potrafię ugotować makaron z serem. . Ok pora sie zwlec z tej kanapy i zobaczyc w czym ja wlasciwie wylądowalem, no i lepiej poznac kota. Niestety okazało się, że kot wybył na spacer, ale rozgladajac sie za nim odkryłem wspomniany " mały ogródek" którego było KILOMETRY a tam rosliny zdychające z braku wody. One z braku wody, a ja z braku towarzystwa. Pogadalem trochę z pewną jabłonią i mi pomoglo. Uskarzala sie na posuche i brak nawozu. Skad ja jej nawoz wytrzasne? Ale podlalem cale te zielone talatajstwo i placze nieco przycichly. Za dostawy do lodowki trzeba placic. Kasy mam odrobine. Tyle tylko zeby zeby kotu zarcie kupić a sobie ten ser i makaron . Praca nawet gdbym sie na nia zdecydowal odpada, bo kto obrobi ten hektar ogrodu? Nie jestem przesadnie leniwy - no moze trochę - ale zaczelo mi to wygladac, ze niejaki Stworca frajera zlapal i i będę tu zasuwal jak maly samochodzik zebyśmy wraz z tym kotem jakoś tu przezyli.
Należało jednak w końcu wyjsc z tego schronienia i poznac nie tylko swiat w ktorym zdazylo mi sie zaistniec w tak dziwnych okolicznosciach ale i samego siebie. W koncu nic nie wiem o gosciu, ktory patrzy na mnie z lustra, gdy w nie zerkne. Macham na dowidzenia temu czarnowlosemu typowi w lustrze i on mi odmachuje z dosc niepewna mina. Dosyc ukrywania sie kolego.
------------------------
Wrócilem. A raczej przyczołgałem sie do chaty.Popołudnie miałem raczej pracowite. Najpierw poznalem jedną KOBIETĘ ! Miała na imie Nina. No i rzeczywiscie różniła sie ode mnie, glównie długościa wlosów, wymalowana twarzą i deformacją klatki piersiowowej. Nic interesujacego więcej w niej nie odkryłem. Za to zdobyłem od niej informacje. Podobno grzebanie w ziemi sie opłaca.. Mozna znalezc jakies skarby i kamienie szlachetne. Najwiecej tego miało byc w Oazis obok parku. Było zero. Ktos juz to wybieral chyba przede mna . Zwiedziłem wiec całe Ozazis i dalej bez efektu. Dopiero w Wierzbowej Zatoczce coś trafiłem nad rzeczką. Skałke ze szmaragdem w srodku. Był wart oszalamiajaca sume 20 dolców.. Z frustracji wlazlem do pobliskiego baru i zamowilem frytki - 10 dolarów! A potem cos co zamawial gosc obok za reszte kasy. Najpierw prawie to wyplulem ale po chwili swiat stal sie piekniejszy. Miraculum. Odkrylem cos co lubie. Jak na razie nie jest to jednak cos dzieki czemu mozna zarabiac kase. Raczej odwrotnie. Na szczescie jacys idioci zostawili kilka nietknietych zapłaconych drinków na barze wiec sie zaopiekowałem biednymi sierotkami. Po powrocie do domu okazało sie, ze moj kot tez martwił sie o kasę i postanowił mi pomóc. Nie wiedziałem czy śmiać sie czy płakać, bo szukając skarbu zasmiecil mi pół kuchni. Wygłosiłem kazanie, ale wątpie czy cos do niego dotarło. Sprzatanie odłozyłem jednak na rano bo zasypiałem już na stojąco. Rano po śniadaniu i sprzątaniu zastanowię się co dalej i jak zdobyć forsę, bo nie wyglądało na to ze sie szybko dorobię szukając skarbów, czy łapiąc żaby.
Dzien pierwszy i troche przydlugi wstep
Podobno nie pamieta sie własnych narodzin ale dziecinstwo z grubsza sie pamieta. Ja jestem wyjątkiem. Narodziny mi w pamieci koszmarem majacza, dalej zero i nawet gorzej niz zero. Nie pamietam swoich lat szkolnych . Nie pamietam rodzicow. Totalna amnezja. Ocknęlem sie z niepamieci na niewygodnej kanapie obok rudego kota w nedznej chacie, a co przedtem bylo - czarna dziura. Zaraz potem miałem objawienie. Niejaki Stwórca do mnie zadzwonił i przekazal parę przykazań. Wiem, ze w dobie telefonów komórkowych juz nie ryje sie przykazań na kamieniu, ale do cholery jakies pozory mógłby zachować! A wiec: Komputera mam nie tykac jak sie zepsuje, bo grozi smiercia, chyba ze sie naucze jak dziala, co jest wedlug tego Stworcy nawet mozliwe - jak sie zaprę, kupie podrecznik - za co ja sie pytam?! I go przeczytam. . Nie bede sie zapierać. Z tylu domu jest mały ogródek i mam sie roslinami opiekowac, a kota karmić regularnie. To warunek, ze tu moge mieszkac. W temacie kota Stwórca by bardzo zasadniczy. Było tez tam wiecej infa - na przyklad jak zdobyc prace. Nie dla mnie! Praca męczy! No i rachunki za chatę ja płacę. Ja sie pytam z czego?! Mam wszystkiego 90 dolarów w kieszeni! I jeszcze tajemniczy urywek, ze Stwórca ma nadzieje, ze nie wdam sie w ojca i zycie bede traktowal powaznie. O matce infa zero. Nie wiem dlaczego ale wydało mi sie , ze Stwórca za moim tatusiem nie przepadał. Kasę sam mam sobie zarobic. JAK? Na zakonczenie zas taki kwiatek. Stwórca po roku opuszcza mnie na amen i ma nadzieje, ze do tego czasu juz bede wiedzial kim jestem i czego od zycia chce W trakcie tego pierwszego roku moge go czasem prosic o pomoc jak bede mial naprawdę WIELKIE problemy. Esemesem. Adres? Mam wbity jego numer w komorke. To, ze nie raczyl mi wyjasnic jak sie te SMS wysyła, to juz inna sprawa. Moze jest jakis podrecznik w tym regale od tego? Nie było.
Troche mnie to wstrząsnęło. Jestem facetem, mam na imie Jack i tyle wiem. Jack Vimes to ja. Nic nie umiem. Jestem pelnoletnim idiotą mieszkajacym z rudym kotem o imieniu Shogun w prymitywnej budzie. Dom stoi na w na bezludzie w czymś co się nazywa New Crest. Koniec kropka. Nawet telewizora tu nie ma! Od tego Stwórcy otrzymalem trzy podreczniki - gotowania, archeologii - po cholere mi archeologia? - i charyzmy. Przeczytalem na razie po dwa rozdzialy z kazdego. Archeologię olałem. . Ok juz wiem jak zrobić makaron z serem. Ale jak dziala komputer w chacie albo taka na przyklad kobieta to juz nie. Pisalo w tym podreczniku od charyzmy, ze kobiety są i sie różnią od facetów. Czym nie pisalo. Podrecznik lakonicznie zawiadomial, ze kobiety sa potrzebne do posiadania dzieci . Nalezy z taka zamieszkac na stałe, ozenić się z nia i wtedy pojawią się dzieci. Za dziecmi nie przepadam wiec postanowilem omijac rodzaj zenski na kilometr. Zadnej zony. To nie biznes, tylko czysty idiotyzm. Przeciez dzieci nikt nie kupi! Zdecydowałem , ze nie bede tracił czasu na tą idiotyczną charyzmę i odlozylem podrecznik na połke - mojemu biednemu Shogunowi też należało sie troche rozrywki! Zostalem więc wstępnie zaprogramowany jako tako tymi podrecznikami i instrukcją od Stworcy Wiem gdzie mieszkam, jak sie nazywam, no i potrafię ugotować makaron z serem. . Ok pora sie zwlec z tej kanapy i zobaczyc w czym ja wlasciwie wylądowalem, no i lepiej poznac kota. Niestety okazało się, że kot wybył na spacer, ale rozgladajac sie za nim odkryłem wspomniany " mały ogródek" którego było KILOMETRY a tam rosliny zdychające z braku wody. One z braku wody, a ja z braku towarzystwa. Pogadalem trochę z pewną jabłonią i mi pomoglo. Uskarzala sie na posuche i brak nawozu. Skad ja jej nawoz wytrzasne? Ale podlalem cale te zielone talatajstwo i placze nieco przycichly. Za dostawy do lodowki trzeba placic. Kasy mam odrobine. Tyle tylko zeby zeby kotu zarcie kupić a sobie ten ser i makaron . Praca nawet gdbym sie na nia zdecydowal odpada, bo kto obrobi ten hektar ogrodu? Nie jestem przesadnie leniwy - no moze trochę - ale zaczelo mi to wygladac, ze niejaki Stworca frajera zlapal i i będę tu zasuwal jak maly samochodzik zebyśmy wraz z tym kotem jakoś tu przezyli.
Należało jednak w końcu wyjsc z tego schronienia i poznac nie tylko swiat w ktorym zdazylo mi sie zaistniec w tak dziwnych okolicznosciach ale i samego siebie. W koncu nic nie wiem o gosciu, ktory patrzy na mnie z lustra, gdy w nie zerkne. Macham na dowidzenia temu czarnowlosemu typowi w lustrze i on mi odmachuje z dosc niepewna mina. Dosyc ukrywania sie kolego.
------------------------
Wrócilem. A raczej przyczołgałem sie do chaty.Popołudnie miałem raczej pracowite. Najpierw poznalem jedną KOBIETĘ ! Miała na imie Nina. No i rzeczywiscie różniła sie ode mnie, glównie długościa wlosów, wymalowana twarzą i deformacją klatki piersiowowej. Nic interesujacego więcej w niej nie odkryłem. Za to zdobyłem od niej informacje. Podobno grzebanie w ziemi sie opłaca.. Mozna znalezc jakies skarby i kamienie szlachetne. Najwiecej tego miało byc w Oazis obok parku. Było zero. Ktos juz to wybieral chyba przede mna . Zwiedziłem wiec całe Ozazis i dalej bez efektu. Dopiero w Wierzbowej Zatoczce coś trafiłem nad rzeczką. Skałke ze szmaragdem w srodku. Był wart oszalamiajaca sume 20 dolców.. Z frustracji wlazlem do pobliskiego baru i zamowilem frytki - 10 dolarów! A potem cos co zamawial gosc obok za reszte kasy. Najpierw prawie to wyplulem ale po chwili swiat stal sie piekniejszy. Miraculum. Odkrylem cos co lubie. Jak na razie nie jest to jednak cos dzieki czemu mozna zarabiac kase. Raczej odwrotnie. Na szczescie jacys idioci zostawili kilka nietknietych zapłaconych drinków na barze wiec sie zaopiekowałem biednymi sierotkami. Po powrocie do domu okazało sie, ze moj kot tez martwił sie o kasę i postanowił mi pomóc. Nie wiedziałem czy śmiać sie czy płakać, bo szukając skarbu zasmiecil mi pół kuchni. Wygłosiłem kazanie, ale wątpie czy cos do niego dotarło. Sprzatanie odłozyłem jednak na rano bo zasypiałem już na stojąco. Rano po śniadaniu i sprzątaniu zastanowię się co dalej i jak zdobyć forsę, bo nie wyglądało na to ze sie szybko dorobię szukając skarbów, czy łapiąc żaby.
ORIGIN ID Kreatora Hero of Answers on EA AHQ
- SimDels
- Komiksomaniak
- Posty: 3452
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 10:42
- Lokalizacja: miasto kamienic
- Origin ID: SimDels
- Kontakt:
Świetne, kapitalnie oddajesz humor jask to okreslić... sensu bycia simem jak można by chyba powiedzieć ; "Jestem pelnoletnim idiotą " - powiedział o sobie dorosły sim jeszcze nie wyuczony umiejętności ale co innego mógłby powiedzieć gdyby miał na chwile ludzka świadomość ? :O Rozbrajająca była też min "deformacja klatki piersiowej". Twój nowy bohater to prawdziwy osełek na starcie czyli w sumie faktycznie tak jak wszystkie simowe ludziki, którym jeszcze nie wklikano kodów lub nie zafundowano np wielu godzin nauki przed simowym kompem.Całości dopełniają zaskakujące choć charakterystyczne juz dla Twoich historii przemowy roślin a nawet mini kopalenki kruszców Możnaby jednak powiedzieć, że skoro w całej nieświadomości Jacek już myśli o zbijaniu kasy to jednak cała reszta przyjdzie z czasem choć ciekawe jak wiele czasu mu to zajmie i jakie rzeczy go "odblokują" :O Na razie poznaje smaki... np frytki kapitalne, czekam na dalsze przygpdy Jacka i jego pomysłowego kota, który jak widac służy wspaeciem nawet w szukaniu owej kasy
Cieszę się, że mogę śledzić Vimesowe historie pierwszy raz od początku, bez zaległości. Bardzo fajny początek taki inny. Zaciekawiła mnie ta "amnezja" z dzieciństwa, a potem było już tylko lepiej. Już na starcie widać jaki Jack ma oryginalny charakterek. Teksty zabójcze zarówno te w narracji jak i komiksowe chmurki. Rozwalił mnie ten pierwszy z kotem. Może zwierzęta tak na serio myślą Przypomina przodka wyglądem (Sim, nie kot), ale jak na razie od kobiet trzyma się z daleka. Zobaczymy jak długo.
- Aericia
- Administrator
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek 03 kwie 2018, 21:54
- Lokalizacja: Warszawa
- Origin ID: ukyojin
Haha, dobre!
Zaśmiałam się i to ńie ejst kurtuazja. Juz kilka historyjek Vimesowych zaczynałaś i zpkaźda ejst trochę inna - tu podoba mi się koncepcja nic nie wiedzącego o świecie Sima z amnezją (jak one wszystkie) i jego poszukiwanie instrukcji. A obok niego, jak widzę, zmaterializowało się całe Kalientowo i nic nie wskórało (to Sim odmówił czy może Stwórca zakazał? Te baby mają jakiś dziwny, zaprogramowany chyba magnetyzm).
Kotek świetny! Rozwalił mnie tekst o fałszywej myszce, którą się gania żeby zrobić idiocie przyjemność.
Zaśmiałam się i to ńie ejst kurtuazja. Juz kilka historyjek Vimesowych zaczynałaś i zpkaźda ejst trochę inna - tu podoba mi się koncepcja nic nie wiedzącego o świecie Sima z amnezją (jak one wszystkie) i jego poszukiwanie instrukcji. A obok niego, jak widzę, zmaterializowało się całe Kalientowo i nic nie wskórało (to Sim odmówił czy może Stwórca zakazał? Te baby mają jakiś dziwny, zaprogramowany chyba magnetyzm).
Kotek świetny! Rozwalił mnie tekst o fałszywej myszce, którą się gania żeby zrobić idiocie przyjemność.
- kreatora
- Satyryk
- Posty: 2231
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 13:49
- Lokalizacja: Gdańsk
- Origin ID: kreatora
@SimDels @pepe @Aericia
Dzięki za barzo motywujące komentarze
Ari Stwórca nie zakazał - pełen luzik ale tego sima interesowały wyłacznie drinki na Kalientowo wcale uwagi nie zwracał. Raz tylko miałam w grze sima alkoholika na starcie TS4 jeszcze w czasch podstawki. Wtedy myslałam ze to standartowe zachowanie simów w Czworce ale nigdy potem taki mi sie nie tafił, zeby tak jak prapraprzodek tego polowal na niedopite drinki XD Tamten był w grze męzem avka Gabi Ktosik i mial w chacie barek.i pierwszą jego czynnoscia po obudzeniu bylo zrobienie sobie drinka. na dzien dobry.
OK ja wiem ze to bezprocentowe i pijanych simów nie ma, ale to jest zabawne widziec co im sie nagle koduje jako cecha zachowania ni stad ni z owąd. Jak na razie drink dla Jacka jest bardziej interesujący niz baby .. Czyli na dzis pierwsze oseska simowego odkrycie przyjemnosc sprawia picie.
Dzięki za barzo motywujące komentarze
Ari Stwórca nie zakazał - pełen luzik ale tego sima interesowały wyłacznie drinki na Kalientowo wcale uwagi nie zwracał. Raz tylko miałam w grze sima alkoholika na starcie TS4 jeszcze w czasch podstawki. Wtedy myslałam ze to standartowe zachowanie simów w Czworce ale nigdy potem taki mi sie nie tafił, zeby tak jak prapraprzodek tego polowal na niedopite drinki XD Tamten był w grze męzem avka Gabi Ktosik i mial w chacie barek.i pierwszą jego czynnoscia po obudzeniu bylo zrobienie sobie drinka. na dzien dobry.
OK ja wiem ze to bezprocentowe i pijanych simów nie ma, ale to jest zabawne widziec co im sie nagle koduje jako cecha zachowania ni stad ni z owąd. Jak na razie drink dla Jacka jest bardziej interesujący niz baby .. Czyli na dzis pierwsze oseska simowego odkrycie przyjemnosc sprawia picie.
ORIGIN ID Kreatora Hero of Answers on EA AHQ
O rety, ledwo się biedak wprowadził do kota, to od razu dostał przykazania od Stwórcy.
Na dodatek ZERO informacji o matce, pewnie bardziej podpadła niż ojciec, którego zakazano naśladować.
Pierwszy dzień jacka nie należał do łatwych i przyjemnych, sporo wyzwań go czekało. Rozbawiło mnie rozróżnianie kobiety od mężczyzny i próba kubków smakowych. Mam nadzieję, że nie wymieni domową lodówkę na barek do drinków. XD
Świetny tekst, super fotki i czekam na więcej.
Na dodatek ZERO informacji o matce, pewnie bardziej podpadła niż ojciec, którego zakazano naśladować.
Pierwszy dzień jacka nie należał do łatwych i przyjemnych, sporo wyzwań go czekało. Rozbawiło mnie rozróżnianie kobiety od mężczyzny i próba kubków smakowych. Mam nadzieję, że nie wymieni domową lodówkę na barek do drinków. XD
Świetny tekst, super fotki i czekam na więcej.
- kreatora
- Satyryk
- Posty: 2231
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 13:49
- Lokalizacja: Gdańsk
- Origin ID: kreatora
Dziennik Jacka Vimesa cz II
Odkrylem niedaleko mojego domu kręgielnie, Wstep za frico . Niestety drinki za frico nie były. Po dwoch drinkach dowiedzialem sie ze mam trzy opcje dorobienia się w miare szybko. Wygrać w konkursie karaoke - ta opcja odpadla natychmiast, bo okazalo sie, ze zeby wygrać trzeba umieć spiewać. Idiotyczny warunek! Druga opcją była bardzo niebezpieczna wyprawa do dżungli. To mi sie nawet podobało, ale zeby sie wyprawic do tej dzungli poninienem miec choc 200 dolarow i namiot. Przed wizyta w kregielni miałem 110 dolarow ale koszty wlasne wywiadu czyli te dwa drinki nieco ten stan zmieniły. Trzecia opcja, ktora okropnie mi sie nie spodobała to zlapac za pędzel i sprobowac uprawiac sztuke malowania. Czwartą opcja - ślub z Kaliente to chyba gdybym umierał z głodu. Wybrałem z niesmakiem opcje trzecią.
Nie miałem sztalug, ale miałem pomysł. Sztalugi były na wyposazeniu muzeum, Nalezalo wiec tam sie udać - najlepiej w nocy kiedy tam nikogo nie powinno być. Malowac niestety musiałem. bo zaopiekowanie sie jakims bezpanskim dzielem sztuki najlepiej najdrozszym okazalo sie niemozliwe. Ochrony wprawdzie nie było ale wszystkie malowidła były na amen przybite do sciany, a to co stalo luzem było ciezkie jak cholera i nie do ruszenia. Po pół godzinie mojego mazania pędzlem po płotnie, piec minut po północy do tego przybytku sztuki zwaliła sie cała okolica - częsciowo w pizamach. W takich okolicznosciach właśnie poznałem Bellę Ćwir, dzieki ktorej to znajomosci mam dziś katar i goraczkę ale to juz poźniejsza historia. Mimo natrętnego tlumu kibiców nad ranem po wyjściu z muzeum mialem juz 170 dolarow i odetchnąłem. I tak rozklad dnia mi sie ustalił. Odwalic ogród, pobawic sie z kotem, odespac zaległosci a nocką bawic sie w malarza jednoczesnie uprawiając nocne zycie towarzyskie z mieszkancami Wierzbowej Zatoczki nawiedzającym regularnie miejscowy przybytek sztuki i tez pchajacymi sie do sztalug. Nie znosze balaganu , wszystko wokol mnie powinno być uporzadkowane i ulozone równo. Chaos w ogrodzie działal mi na nerwy. Uporzadkowane rosliny w karnych rzadkach i donicach - tak powinien wygladać wzorowy ogród ! Gdzies tam tez powinien stac ul , ale to potem, gdy na ten ul zarobię. Na razie najbardziej potrzebowalem donic. Telewizor, wanna lepsza lodowka, smietnik , lepsza kuchenka, lepszy prysznic nie wspominajac o cholernej zmywarce do naczyn, pralce i suszarce - to musiało poczekać. To ze w najblzszej przyszlosci najbardziej bedę potrzebował imbryka do herbaty nawet do głowu mi nie przyszło. Bella i jej kretyńskie pomysły! Na razie jednak zainwestowalem w stól stolarski i wytworzylem cztery donice rozsadnikowe. Nareszcie mialem w ogrodzie porządek! Oczywiscie ten stół opyliłem po robocie tracac na nim 300 dolarow w procesie, ale i tak biorac pod uwage cene donic w sklepie - jak w pysk 240 dolcow za jedną byłem mocno do przodu . Teoretycznie. Ale przejdzmy do tej hecy z Bella. Kiedy wreszcie skonczylem z tymi donicami dzwoni do mnie ta wariatka i pyta czy sie nie wybiore z nia na Zlot Zapalencow. Czemu nie . Ten jej pomysł to byla totalna porażka albowiem na Zlot Zapalencow zleciała sie takze burza z piorunami. Z premedytacja uszkodziła wszystkie komputery i urzadzenia do gier stojące pod golym niebem i podlała obficie wszystkich uczestników Zlotu . Rakieta robiła za piorunochron i uzycie jej groziło smiercią. Zanim odkryłem, ze mozna sie schronic w teleskopie przemokłem do nitki. Zakup bowiem parasola nie był moim priorytetem. Po tym nieudanym Zlocie wróciliśmy z Bellą do mnie żeby się osuszyć. To, ze dama ma meza i corke i jest starsza ode mnie o 15 simowych lat słowka nie pisnęła! Dowiedziałem sie o tym post faktum i oczywiście nie od niej. Osuszalismy sie, osuszali a potem padla propozycja nie do odrzucenia. Bella nieprzystepna? Zapomnij! I wyjasnijmy sobie to od razy to nie był moj pomysł! Ale nareszcie sie dowiedzialem czym sie rozni kobieta od mezczyzny.
Dopisek Stworcy - fakt Bella zaciagnęła go do wyra i to z zamiarem stworzenia dzidziusia! Mody jej to umozliwiły. Zdaje sie ze malzenstwo Ćwirów przezywa głeboki kryzys w tej odsłonie gry , bo typowa wersja Belli, ktora znam z poprzednicj odslon w zyciu by sie tak nie zachowala. Mody czy nie. Zostałem ukarany za to odkrycie goraczka i katarem. I co powiecie na info po spozyciu lekarstwa za cale 70 dolarow? " Sprobuj lepiej domowych sposobów" I po 10 minutach choroba wraca. Szajs nie lekarstwo! Wiec musialem kupic ten imbryk do herbaty.. To nie była jednak jedyna kara jaka na mnie spadla. Czego sie nie tknęłem to sie psuło.Od prysznica po zlew. Nie wspomajac o tym ze sie tez brudziło. Nie rozumiem czemu na Belle ta klatwa Bogini gry nie spadła tylko na mnie. Jeszcze raz powtarzam. To nie był moj pomysl! Jedno dobre, ze klątwa nie tknęła ogrodu. Warzywa i kwiaty docenily nowe donice i zaczęly owocować. Mialem wiec juz czym je nawozić i szybko dochody z ogrodu staly sie istotna pozycja w moim budzecie. Moglem kupic ul i coraz rzadziej musialem odwiedzac muzeum. Prawde powiedziawszy nie zanosilo sie na to ze bede malarzem arcydzieł. Kim chcialbym byc jeszcze nie wiedzialem , ale wiedziałem ze na pewno nie mistrzem malarskim. Polubiłem prace w ogrodzie, lubiłę tez majsterkowac i uprawiac sport i na tym mozna zakończyć listę moich zainteresowania na dzis . Wprawdzie trenowałem też gotowanie przy kuchence, ale to była konieczność, a nie ulubione zajęcie. . Było o pracy wiec teraz będzie o relacjach towarzyskich. I nie - o Belli juz wiecej nie bedzie. Bo nie było zadnego wiecej. Miałem juz raz przez nia masową awarie sprzetów, nie wspominając o katarze. To co nastepnym razem bym miał ? Pożar i porażenie prądem? Pare drinków od czasy do czasu w barze z przygodnie poznanym kumplem, czy znajomą, gadka o pogodzie i sporcie, plus oczywiscie plotki o wampirach. . Takie zycie towarzyskie wystarczalo mi zupelnie. A co do płci zenskiej.. - niech pomyślę. Chyba jeszcze nie wyrobiłem sobie zdania. Na pewno kocham wlasnego kota i jakos do dzis nie spotkałem panny z ktorą bym wolał przebywac bardziej niz z moim Shogunem.. Moze nigdy takiej nie spotkam? A czy ta osławiona miłosc w ogóle istnieje? Seks istnieje o czym sie przekonalem i jest zajeciem w miare przyjemnym o ile sie z tym nie przesadzi. Ale reszta? Wymysl poetów według mnie. . Ogród przynosil w miare przyzwoite dochody i coraz częściej zaczynałem mysleć o wyprawie do tej dzungli. Jednak wciąż miałem na to za mało kasy. Mimo wszystko nie zamierzalem mieszkac w namiocie. Raczej planowałem wynając jakis miły maly domek gdzies za 400 dolcow dziennie, Mógłbym zainwestować w taki dwudniowy pobyt na dziś. ale co z ekwipunkiem? Robienie za Indianę Jonsa z gołymi rękami i z 2 poziomem sprawnosci fizycznej tez mi sie raczej nie usmiechalo. Podeszlem wiec do sprawy racjonalnie. Podchodzenie do sprawy racjonalnie to moj konik. Nalezało te sprawnosc fizyczną podciagnąć choc do czawrtego poziomu, a w miedzyczasie odlozyc wiecej kasy o ile ogród bedzie w miare przyzwoicie owocował. No i miec juz ten ul! Nie ma to jak zapas miodu w ekwipunku , gdy sie wybierasz do dzungli! Pobliskie SPA było idealnym miejscem na sportowe treningi z mojego punktu widzenia. W odrózneniu do silowni w SPA był bowiem takze barek. Przy okazji wizyt w tym SPA odkrylem gre w szachy. O dziwo ta rozrywka zdecydowanie przypadla mi do gustu. Nawet z niewielkim poziomem logiki wygrywalem bez trudu w te szachy z kazdym, a raczej z każdą, bo facerów tam było prawie zero, a jak byli to woleli latać po biezni. Szachy to intelektualna rozrywka dla wszystkich, ale według mnie taki boks na przykład to juz nie. Kobieta bokser? OK niech sobie ona uprawia ten boks jak lubi ale niech sie potem nie dziwi, ze bedzie miala klopoty z kandydatem na narzeczonego . Ja omijalem te sportsmenki szerokim łukiem. Tylko raz sie złamałem i zaprosilem do chaty pewną zgrabna rudowlosą nimfe poznaną przelotnie na biezni, a później poznaną już bardziej dokładnie w tamtejszej saunie.Upewniłem sie jednak wczesniej , ze nia ma ani męża ani dzieciąteki, bo nie zamierzałem podpaść Bogni gry po raz drugi. Była miła, zabawna i co uznalem za plus trajkotała jak najeta. Mówiła za nas oboje wiec ja nie musiałem usi otwierać. Wystarczyło udawać, ze słucham. Uznałem, ze byłaby fajnym kumplem na wypady do miasta i zamierzałem tę znajomość kontynuować. Ale tu niestety do akcji wkroczyl moj kot, ktory jest zazdrosny o mnie jak cholera i chyba uczulony na rudy kolor. Nimfa uciekła. Wygłosiłem kazanie o negatywnym wpływie darcia damskich pończoch pazurami i gryzieniu po łydkach na moje życie towarzyskie, ale Shogun tym się specjalnie nie przejął. jak kazdy kot był skończonym egoistą i miał w nosie moje potrzeby. O swoje potrzeby natomiast potrafił zadbać znakomicie. Jego niechęć do obcych była zawężona tylko do osób plci zeńskiej ktore odważyły sie wkroczyc na jego terytorium i siegać po jego własność czyli mnie. W innych sytuacjach, gdy gdzies obok chaty odbywało sie spotkanie towarzyskie przy półmiskach z zarciem przeistaczał sie w przyjacielskiego, łagodnego, biednego, głodnego kotka. Zazwyczaj dopinał swego i zapasów sztucznej karmy u mnie w domu nie trzeba było uzupełniać tygodniami. Żebrał o te żarcie i ode mnie, ale prawdziwe popisy dawał tam codziennie przy grilu. Towarzyszył mi też przy wszystkich czynnosciach, a juz asystować mi przy gotowaniu i naprawach sprzętu uwielbiał. Zainwestowalem bowiem w pralke i suszarke, a te ustrojstwa psuły się przy kazdym praniu. Ja naprawialem , a on cały happy grzebał sie w smieciach szukając "skarbów". I wszystko toczyłoby sie wedlug planu gdybym tego letniego wieczory poszedl na trening jak planowałem, a nie polazł nie wiadomo po co na festiwal miłosci.
Tam właśnie poznalem Madlen Cotton, sprzedawczynie obrazów i najpiekniejszą dziewczynę jaką dotąd widziałem. Zadna nie umywała sie do niej urodą! Zadna! Zeby ja poznac trzeba było rozmawiać a ja zawsze mialem z tym kłopot. Moglem z nią rozmawiac o majsterkowaniu, hodowli marchewki o sporcie i moim kocie, bo temat o sztuce skonczył mi sie blyslawicznie. Ja pozostalem na etapie malarstwa klasycznego, gdy a ona była mistrznia pędzla. Wyszedlbym na idiotę gdyby rozmowa zeszła na sztukę nowoczesną o której nie miałem zielonego pojęcia. Ale patrzenie w gwiazdy nie wymaga specjalnej elokwencji , a wieczor był piękny i niebo usiane gwiazdami. Nie wiem czy to byl wplyw nastroju festiwalu miłosci , czy jej uroda ale po tygodniu i trzech randkach bylem juz w niej zakochany po uszy choc tak naprawdę nie znalem jej wcale.
Odkrylem niedaleko mojego domu kręgielnie, Wstep za frico . Niestety drinki za frico nie były. Po dwoch drinkach dowiedzialem sie ze mam trzy opcje dorobienia się w miare szybko. Wygrać w konkursie karaoke - ta opcja odpadla natychmiast, bo okazalo sie, ze zeby wygrać trzeba umieć spiewać. Idiotyczny warunek! Druga opcją była bardzo niebezpieczna wyprawa do dżungli. To mi sie nawet podobało, ale zeby sie wyprawic do tej dzungli poninienem miec choc 200 dolarow i namiot. Przed wizyta w kregielni miałem 110 dolarow ale koszty wlasne wywiadu czyli te dwa drinki nieco ten stan zmieniły. Trzecia opcja, ktora okropnie mi sie nie spodobała to zlapac za pędzel i sprobowac uprawiac sztuke malowania. Czwartą opcja - ślub z Kaliente to chyba gdybym umierał z głodu. Wybrałem z niesmakiem opcje trzecią.
Nie miałem sztalug, ale miałem pomysł. Sztalugi były na wyposazeniu muzeum, Nalezalo wiec tam sie udać - najlepiej w nocy kiedy tam nikogo nie powinno być. Malowac niestety musiałem. bo zaopiekowanie sie jakims bezpanskim dzielem sztuki najlepiej najdrozszym okazalo sie niemozliwe. Ochrony wprawdzie nie było ale wszystkie malowidła były na amen przybite do sciany, a to co stalo luzem było ciezkie jak cholera i nie do ruszenia. Po pół godzinie mojego mazania pędzlem po płotnie, piec minut po północy do tego przybytku sztuki zwaliła sie cała okolica - częsciowo w pizamach. W takich okolicznosciach właśnie poznałem Bellę Ćwir, dzieki ktorej to znajomosci mam dziś katar i goraczkę ale to juz poźniejsza historia. Mimo natrętnego tlumu kibiców nad ranem po wyjściu z muzeum mialem juz 170 dolarow i odetchnąłem. I tak rozklad dnia mi sie ustalił. Odwalic ogród, pobawic sie z kotem, odespac zaległosci a nocką bawic sie w malarza jednoczesnie uprawiając nocne zycie towarzyskie z mieszkancami Wierzbowej Zatoczki nawiedzającym regularnie miejscowy przybytek sztuki i tez pchajacymi sie do sztalug. Nie znosze balaganu , wszystko wokol mnie powinno być uporzadkowane i ulozone równo. Chaos w ogrodzie działal mi na nerwy. Uporzadkowane rosliny w karnych rzadkach i donicach - tak powinien wygladać wzorowy ogród ! Gdzies tam tez powinien stac ul , ale to potem, gdy na ten ul zarobię. Na razie najbardziej potrzebowalem donic. Telewizor, wanna lepsza lodowka, smietnik , lepsza kuchenka, lepszy prysznic nie wspominajac o cholernej zmywarce do naczyn, pralce i suszarce - to musiało poczekać. To ze w najblzszej przyszlosci najbardziej bedę potrzebował imbryka do herbaty nawet do głowu mi nie przyszło. Bella i jej kretyńskie pomysły! Na razie jednak zainwestowalem w stól stolarski i wytworzylem cztery donice rozsadnikowe. Nareszcie mialem w ogrodzie porządek! Oczywiscie ten stół opyliłem po robocie tracac na nim 300 dolarow w procesie, ale i tak biorac pod uwage cene donic w sklepie - jak w pysk 240 dolcow za jedną byłem mocno do przodu . Teoretycznie. Ale przejdzmy do tej hecy z Bella. Kiedy wreszcie skonczylem z tymi donicami dzwoni do mnie ta wariatka i pyta czy sie nie wybiore z nia na Zlot Zapalencow. Czemu nie . Ten jej pomysł to byla totalna porażka albowiem na Zlot Zapalencow zleciała sie takze burza z piorunami. Z premedytacja uszkodziła wszystkie komputery i urzadzenia do gier stojące pod golym niebem i podlała obficie wszystkich uczestników Zlotu . Rakieta robiła za piorunochron i uzycie jej groziło smiercią. Zanim odkryłem, ze mozna sie schronic w teleskopie przemokłem do nitki. Zakup bowiem parasola nie był moim priorytetem. Po tym nieudanym Zlocie wróciliśmy z Bellą do mnie żeby się osuszyć. To, ze dama ma meza i corke i jest starsza ode mnie o 15 simowych lat słowka nie pisnęła! Dowiedziałem sie o tym post faktum i oczywiście nie od niej. Osuszalismy sie, osuszali a potem padla propozycja nie do odrzucenia. Bella nieprzystepna? Zapomnij! I wyjasnijmy sobie to od razy to nie był moj pomysł! Ale nareszcie sie dowiedzialem czym sie rozni kobieta od mezczyzny.
Dopisek Stworcy - fakt Bella zaciagnęła go do wyra i to z zamiarem stworzenia dzidziusia! Mody jej to umozliwiły. Zdaje sie ze malzenstwo Ćwirów przezywa głeboki kryzys w tej odsłonie gry , bo typowa wersja Belli, ktora znam z poprzednicj odslon w zyciu by sie tak nie zachowala. Mody czy nie. Zostałem ukarany za to odkrycie goraczka i katarem. I co powiecie na info po spozyciu lekarstwa za cale 70 dolarow? " Sprobuj lepiej domowych sposobów" I po 10 minutach choroba wraca. Szajs nie lekarstwo! Wiec musialem kupic ten imbryk do herbaty.. To nie była jednak jedyna kara jaka na mnie spadla. Czego sie nie tknęłem to sie psuło.Od prysznica po zlew. Nie wspomajac o tym ze sie tez brudziło. Nie rozumiem czemu na Belle ta klatwa Bogini gry nie spadła tylko na mnie. Jeszcze raz powtarzam. To nie był moj pomysl! Jedno dobre, ze klątwa nie tknęła ogrodu. Warzywa i kwiaty docenily nowe donice i zaczęly owocować. Mialem wiec juz czym je nawozić i szybko dochody z ogrodu staly sie istotna pozycja w moim budzecie. Moglem kupic ul i coraz rzadziej musialem odwiedzac muzeum. Prawde powiedziawszy nie zanosilo sie na to ze bede malarzem arcydzieł. Kim chcialbym byc jeszcze nie wiedzialem , ale wiedziałem ze na pewno nie mistrzem malarskim. Polubiłem prace w ogrodzie, lubiłę tez majsterkowac i uprawiac sport i na tym mozna zakończyć listę moich zainteresowania na dzis . Wprawdzie trenowałem też gotowanie przy kuchence, ale to była konieczność, a nie ulubione zajęcie. . Było o pracy wiec teraz będzie o relacjach towarzyskich. I nie - o Belli juz wiecej nie bedzie. Bo nie było zadnego wiecej. Miałem juz raz przez nia masową awarie sprzetów, nie wspominając o katarze. To co nastepnym razem bym miał ? Pożar i porażenie prądem? Pare drinków od czasy do czasu w barze z przygodnie poznanym kumplem, czy znajomą, gadka o pogodzie i sporcie, plus oczywiscie plotki o wampirach. . Takie zycie towarzyskie wystarczalo mi zupelnie. A co do płci zenskiej.. - niech pomyślę. Chyba jeszcze nie wyrobiłem sobie zdania. Na pewno kocham wlasnego kota i jakos do dzis nie spotkałem panny z ktorą bym wolał przebywac bardziej niz z moim Shogunem.. Moze nigdy takiej nie spotkam? A czy ta osławiona miłosc w ogóle istnieje? Seks istnieje o czym sie przekonalem i jest zajeciem w miare przyjemnym o ile sie z tym nie przesadzi. Ale reszta? Wymysl poetów według mnie. . Ogród przynosil w miare przyzwoite dochody i coraz częściej zaczynałem mysleć o wyprawie do tej dzungli. Jednak wciąż miałem na to za mało kasy. Mimo wszystko nie zamierzalem mieszkac w namiocie. Raczej planowałem wynając jakis miły maly domek gdzies za 400 dolcow dziennie, Mógłbym zainwestować w taki dwudniowy pobyt na dziś. ale co z ekwipunkiem? Robienie za Indianę Jonsa z gołymi rękami i z 2 poziomem sprawnosci fizycznej tez mi sie raczej nie usmiechalo. Podeszlem wiec do sprawy racjonalnie. Podchodzenie do sprawy racjonalnie to moj konik. Nalezało te sprawnosc fizyczną podciagnąć choc do czawrtego poziomu, a w miedzyczasie odlozyc wiecej kasy o ile ogród bedzie w miare przyzwoicie owocował. No i miec juz ten ul! Nie ma to jak zapas miodu w ekwipunku , gdy sie wybierasz do dzungli! Pobliskie SPA było idealnym miejscem na sportowe treningi z mojego punktu widzenia. W odrózneniu do silowni w SPA był bowiem takze barek. Przy okazji wizyt w tym SPA odkrylem gre w szachy. O dziwo ta rozrywka zdecydowanie przypadla mi do gustu. Nawet z niewielkim poziomem logiki wygrywalem bez trudu w te szachy z kazdym, a raczej z każdą, bo facerów tam było prawie zero, a jak byli to woleli latać po biezni. Szachy to intelektualna rozrywka dla wszystkich, ale według mnie taki boks na przykład to juz nie. Kobieta bokser? OK niech sobie ona uprawia ten boks jak lubi ale niech sie potem nie dziwi, ze bedzie miala klopoty z kandydatem na narzeczonego . Ja omijalem te sportsmenki szerokim łukiem. Tylko raz sie złamałem i zaprosilem do chaty pewną zgrabna rudowlosą nimfe poznaną przelotnie na biezni, a później poznaną już bardziej dokładnie w tamtejszej saunie.Upewniłem sie jednak wczesniej , ze nia ma ani męża ani dzieciąteki, bo nie zamierzałem podpaść Bogni gry po raz drugi. Była miła, zabawna i co uznalem za plus trajkotała jak najeta. Mówiła za nas oboje wiec ja nie musiałem usi otwierać. Wystarczyło udawać, ze słucham. Uznałem, ze byłaby fajnym kumplem na wypady do miasta i zamierzałem tę znajomość kontynuować. Ale tu niestety do akcji wkroczyl moj kot, ktory jest zazdrosny o mnie jak cholera i chyba uczulony na rudy kolor. Nimfa uciekła. Wygłosiłem kazanie o negatywnym wpływie darcia damskich pończoch pazurami i gryzieniu po łydkach na moje życie towarzyskie, ale Shogun tym się specjalnie nie przejął. jak kazdy kot był skończonym egoistą i miał w nosie moje potrzeby. O swoje potrzeby natomiast potrafił zadbać znakomicie. Jego niechęć do obcych była zawężona tylko do osób plci zeńskiej ktore odważyły sie wkroczyc na jego terytorium i siegać po jego własność czyli mnie. W innych sytuacjach, gdy gdzies obok chaty odbywało sie spotkanie towarzyskie przy półmiskach z zarciem przeistaczał sie w przyjacielskiego, łagodnego, biednego, głodnego kotka. Zazwyczaj dopinał swego i zapasów sztucznej karmy u mnie w domu nie trzeba było uzupełniać tygodniami. Żebrał o te żarcie i ode mnie, ale prawdziwe popisy dawał tam codziennie przy grilu. Towarzyszył mi też przy wszystkich czynnosciach, a juz asystować mi przy gotowaniu i naprawach sprzętu uwielbiał. Zainwestowalem bowiem w pralke i suszarke, a te ustrojstwa psuły się przy kazdym praniu. Ja naprawialem , a on cały happy grzebał sie w smieciach szukając "skarbów". I wszystko toczyłoby sie wedlug planu gdybym tego letniego wieczory poszedl na trening jak planowałem, a nie polazł nie wiadomo po co na festiwal miłosci.
Tam właśnie poznalem Madlen Cotton, sprzedawczynie obrazów i najpiekniejszą dziewczynę jaką dotąd widziałem. Zadna nie umywała sie do niej urodą! Zadna! Zeby ja poznac trzeba było rozmawiać a ja zawsze mialem z tym kłopot. Moglem z nią rozmawiac o majsterkowaniu, hodowli marchewki o sporcie i moim kocie, bo temat o sztuce skonczył mi sie blyslawicznie. Ja pozostalem na etapie malarstwa klasycznego, gdy a ona była mistrznia pędzla. Wyszedlbym na idiotę gdyby rozmowa zeszła na sztukę nowoczesną o której nie miałem zielonego pojęcia. Ale patrzenie w gwiazdy nie wymaga specjalnej elokwencji , a wieczor był piękny i niebo usiane gwiazdami. Nie wiem czy to byl wplyw nastroju festiwalu miłosci , czy jej uroda ale po tygodniu i trzech randkach bylem juz w niej zakochany po uszy choc tak naprawdę nie znalem jej wcale.
ORIGIN ID Kreatora Hero of Answers on EA AHQ
Jack całkiem nieźle sobie radzi w nowym domku, tu coś namaluje, tam podleje, i kasa powoli napływa. Przyznam jednak, że Shogun na razie przewyższa go zaradnością.
O rety, czemu dopuściłaś do tego, by Bella go rozprawiczyła. Wprawdzie jest doświadczoną simką, ale mógł zaczekać na ta swoją "drugą połówkę", bo ogólnie wiedział już jaka jest różnica pomiędzy facetem, a kobietą.
Co do uszkodzonych sprzętów, to pewnie Ćwir dowiedział sie o zdradzie, i zemścił sie niszcząc wszystko.
Padłam ze śmiechu na widok worka treningowego z nazwą "Twój Szef" , rewelacyjna motywacja do ćwiczeń. XD
Madlenka to chyba jakaś simeczka z Galerii, bo u mnie w grze takich ładnych nie widziałam. Śliczna z nich para
Oby tylko ta plażowiczka z obrazu nie okazała się prorokiem. XD
Świetny odcinek Elu
O rety, czemu dopuściłaś do tego, by Bella go rozprawiczyła. Wprawdzie jest doświadczoną simką, ale mógł zaczekać na ta swoją "drugą połówkę", bo ogólnie wiedział już jaka jest różnica pomiędzy facetem, a kobietą.
Co do uszkodzonych sprzętów, to pewnie Ćwir dowiedział sie o zdradzie, i zemścił sie niszcząc wszystko.
Padłam ze śmiechu na widok worka treningowego z nazwą "Twój Szef" , rewelacyjna motywacja do ćwiczeń. XD
Madlenka to chyba jakaś simeczka z Galerii, bo u mnie w grze takich ładnych nie widziałam. Śliczna z nich para
Oby tylko ta plażowiczka z obrazu nie okazała się prorokiem. XD
Świetny odcinek Elu
- bobas52
- Mistrz Humoru
- Posty: 1863
- Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 19:12
- Lokalizacja: Gliwice
- Origin ID: bobas52
Jak na pozbawionego "korzeni" dzieciaka Jacek nieźle sobie radzi. Sztukę gotowania makaronu z serem opanował bezbłędnie podlewanie też mu przychodzi sprawnie , nawet grzebaniem w ziemi nie pogardził, licząc na łatwy zarobek . Szybko też nauczył się korzystać z każdej nadarzającej się okazji (pozostawione nienaruszone drinki ). Ma chłopak potencjał i raczej nie zginie.
Dobrze, że ma Shoguna, który stara się być pomocny i nie ustaje w poszukiwaniu źródełka kasy.
Pierwsze spotkanie z kobietą i odkrycie różnic płciowych w postaci deformacji klatki piersiowej, rozbawiło mnie do łez
Dalsza część dziennika utwierdziła natomiast w przekonaniu, że przy Jacka sprycie i zaradności oraz niespotykanym geniuszu ekonomicznym, dzięki któremu śmiało mógłby starać się o tytuł doktora habilitowanego nauk ekonomicznych, Jacek poradzi sobie z każdym napotkanym problemem - koncertowo
Jednorazowa przygoda z Bella, też go czegoś nauczyła ... okazało się bowiem, że klątwa Bogini gry zwykła chadzać własnymi drogami , i czasem nie warto ulegać podszeptom i pokusom.
W momentach kiedy Jacek o tym zapominał, Shogun twardo stał na straży moralności swego pana
Życie nie znosi próżni dlatego do przewidzenia było, że prędzej czy później, na horyzoncie pojawi się "przeznaczenie " , które przez jakiś czas zawładnie sercem i umysłem Jacka.
Oba odcinki pełne niewymuszonego humoru i kapitalnych obserwacji . Z przyjemnością będę czytać dalszy ciąg dziennika.
Dobrze, że ma Shoguna, który stara się być pomocny i nie ustaje w poszukiwaniu źródełka kasy.
Pierwsze spotkanie z kobietą i odkrycie różnic płciowych w postaci deformacji klatki piersiowej, rozbawiło mnie do łez
Dalsza część dziennika utwierdziła natomiast w przekonaniu, że przy Jacka sprycie i zaradności oraz niespotykanym geniuszu ekonomicznym, dzięki któremu śmiało mógłby starać się o tytuł doktora habilitowanego nauk ekonomicznych, Jacek poradzi sobie z każdym napotkanym problemem - koncertowo
Jednorazowa przygoda z Bella, też go czegoś nauczyła ... okazało się bowiem, że klątwa Bogini gry zwykła chadzać własnymi drogami , i czasem nie warto ulegać podszeptom i pokusom.
W momentach kiedy Jacek o tym zapominał, Shogun twardo stał na straży moralności swego pana
Życie nie znosi próżni dlatego do przewidzenia było, że prędzej czy później, na horyzoncie pojawi się "przeznaczenie " , które przez jakiś czas zawładnie sercem i umysłem Jacka.
Oba odcinki pełne niewymuszonego humoru i kapitalnych obserwacji . Z przyjemnością będę czytać dalszy ciąg dziennika.
- SimDels
- Komiksomaniak
- Posty: 3452
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 10:42
- Lokalizacja: miasto kamienic
- Origin ID: SimDels
- Kontakt:
Swietny odcinek fajnie się to rozwija, rozbawiła mnie ocja głodowa na początku a potem podsumowanie roślin kiedy juz wybrał bardziej twórcza ocpję artystycznego zarobku (to "mogę obrodzić 3 bananami zaowocowało u mnie rechotem, który pobudził nocnych śpichów w domu ) Ciekawie, że ostatecznie Bella tez pojawiła się w nieoczekiwanym bonusie a i Shogun się rozmażył choć chyba bardziej w azjatyckim żarełku Troche się nasz bohater rozbujał stając się mistrzem a bynajmniej uczniem sztuk niemal wszelakich, nic dziwnego bo chyba teraz juz (czyzby zgodnie z zamierzeniem Twórcy?) motywują go nowe przyjaźnie i rodzące się marzenia. Wyjasniło sie przy okazji skąd taki groźny kot na jednym z obrazków choć kocia zazdrosć nie powtrzymała zawirowania jakie wywołała u jacka piękna Madlen Dużo i szybko się dzieje ,zaciekawiasz i ponownie moje kochane rozmawiające roślinki bardzo jestem ciekaw jak to si,ę dalej potoczy i czy na długo potoczy się z Madlen albo raczej czy madlen wygra z kotem lub odwrotnie
- Aericia
- Administrator
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek 03 kwie 2018, 21:54
- Lokalizacja: Warszawa
- Origin ID: ukyojin
Jaka ładna Simka (ta Madlen)!
Czyta już trzeci raz i za każdym razem z tym "rebiata" parskam śmiechem! Dobre jest tez z tą motywacją na siłowni!
Jak widać nasz bohater musiał trafić na odpowiednią Simkę (choć Dina jest całkiem ok wg mnie, choć jej ród może przyprawić o ból głowy). Blondynka przegrała, bo za często wchodzila w kadr. A tak naprawde to kij z simsami i chemią, juz się pogodziłam, ze to chyba randomowe jest.
Masz duzy talent do tworzenia gagów ze zwierzakami - tu mamy kolejną porcję świetnych zagrań z czworonogiem.
No i rozmowy o pogodzie - nie ma to jak napierdzielać z ziomeczkami pół nocy o zimnej pogodzie (btw. właśnie odkryłam, że mozna im ustawic preferencje, wtedy na przyklad będa sie wkurzać bo słonko czy cos w tym stylu).
Baaaardzo fajne! Dzieki za te historyjkę!
Czyta już trzeci raz i za każdym razem z tym "rebiata" parskam śmiechem! Dobre jest tez z tą motywacją na siłowni!
Jak widać nasz bohater musiał trafić na odpowiednią Simkę (choć Dina jest całkiem ok wg mnie, choć jej ród może przyprawić o ból głowy). Blondynka przegrała, bo za często wchodzila w kadr. A tak naprawde to kij z simsami i chemią, juz się pogodziłam, ze to chyba randomowe jest.
Masz duzy talent do tworzenia gagów ze zwierzakami - tu mamy kolejną porcję świetnych zagrań z czworonogiem.
No i rozmowy o pogodzie - nie ma to jak napierdzielać z ziomeczkami pół nocy o zimnej pogodzie (btw. właśnie odkryłam, że mozna im ustawic preferencje, wtedy na przyklad będa sie wkurzać bo słonko czy cos w tym stylu).
Baaaardzo fajne! Dzieki za te historyjkę!