Pamiętajmy o Diabełkach <*>
: poniedziałek 03 gru 2018, 23:37
Może się wydawać, że porzuciłam zabawę Złem ale to się tylko wydaje... po prostu nie kontynuuję na razie historyjki z różnych powodów.
Po pierwsze dlatego, że nieco formuła się wyczerpała. Granie w szczurzej norze przestało być zabawne jakiś rok temu i zaczęło przyprawiać o doła. Być może powstaną kiedyś Psotnicy 2 o tym, jak otwieramy drzwi i wpuszczamy światło (bo tamta historia to trochę o życiu z depresją była, tak, tak tam było głęboko, cholera).
Po drugie - w wakacje walczyłam z laptopem, który zaczął się ostro buntować (to za to ogrzewanie kołdrą, granie po 12 godzin bez przerwy i sypanie na niego tabaki, doigrałam się) i okazało się, że granie w mieście jest chwilowo niemożliwe.
Po trzecie - bo straciłam sejwy, większość screenów itd. z powodu kraszu kompa. Otóż komp w malowniczy sposób powiedział mi WAL SIĘ i postanowił się zepsuć gdy próbowałam zapisać simową rozgrywkę żeby wreszcie zrobić backup i przegrać wszystko co cenne na wymienny dysk, haha, taka nagroda za tyle lat koegzystencji). Dlatego w niebyt odeszły mały Theon (klon Victariona, tylko z czarnymi włosami i fioletowymi oczami), Udrap (który wszak żyje pod imieniem Burmistrz Wibrys), kleptomanka, rodzina snobów, dziecko Vimesa i Stelli, poczęte chyba w wannie, nie pamiętam gdzie ale było śmiesznie, bliźnięta Eurona (jedno dobre, drugie złe), kilka domków, z których byłam nawet trochę dumna i dodatkowe kilogramy Jade Rosy.
Ale dalej sobie gram moimi botami, z którymi się dość mocno zżyłam i które dostarczają mi wiele rozrywki.
Ten tu temat niech będzie tributem dla nich, żeby nie daj Boże nikt o nich nie zapomniał...
Obecnie wygląda to tak, ze Victarion zamienił cechę zły na nieangażujący się, dodatkowo jest jeszcze pewnym siebie romantykiem. Jest w dodatku Simem renesansu i obecnie łapie przestępców (bo to takie śmieszne, jak Wicked dokazuje po kreminale i każe robic brzydkie rzeczy policjantom w celach, obok cel a nawet przed komisariatem!). W dodatku jest supergwiazdą, nie wiem dlaczego, z reputacją khem, khem nienaganną (to zawsze hipokryta był ten Victarion bo regularnie zdradza żonę - czasem mu każę a czasem nie). Na szczęście bardzo łatwo idzie mu odzyskiwanie dobrego imienia (od czego jest agencja PR + rozdawanie Simom bogactw z jego chałupy)? Małżonka to obecnie nieco podratowana w CAS Siobhan (jak to się pisze?) Fyres, z którą przeżył kilka upojnych nocy w domu jej starych i tam też poczęto Grubego Tyriona...
A, sławy się dorobił na pisaniu książek i lataniu w kosmos (musiałam się go pozbyć parę razy z parceli więc kazałam szukać w niebie kałamarnic).
A, i jest wampirem, który już nie musi się myć, właściwie nie sypia (dobrze zrobiony wampir nie musi spać i nie boi się światła) i biega po domu jak odrzutowiec.
Te pozy to jest masakra... Strażnik Teksasu Jezu...
Jakie to próżne!
Drugi wampir w rodzinie to ten zbędny światu Euron, który serio ma coś nie tak z japą (te policzki mnie niepokoją ale cóż poradzić...). A zbędny dlatego, ze to jest ten typ supergwiazdy, który wywołuje aplauz złośliwymi i podłymi interakcjami a reputację ma tak złą, że tylko Szatan puka tam od spodu. Wprawdzie pierwotnie miał być geniuszem ale zdecydowałam się na złego, nieangażującego się romantyka. Ma wiele kochanek, wciąż wywołuje dramy (bo mam włączona zazdrość) ale nic sobie z tego nie robi, bo nie odczuwa wstydu (to byłoby nielogiczne przecież). Sławę wbił na książkach (a jakże) a dopchnął podłością, zdradami i objadaniem Simów bez pozwolenia (ścieżka łotra jest o wieeele łatwiejsza od aniołka).
Dobre jest w nim to, ze przygarnął ostatnio chorą kotkę z ulicy i nawet jej nie pyskuje.
Tu młody Euronek jako członek koła aktorskiego dla nastolatków. Do twarzy mu w tej czapeczce, aniołek normalnie.
A tu z kotkiem:
Po pierwsze dlatego, że nieco formuła się wyczerpała. Granie w szczurzej norze przestało być zabawne jakiś rok temu i zaczęło przyprawiać o doła. Być może powstaną kiedyś Psotnicy 2 o tym, jak otwieramy drzwi i wpuszczamy światło (bo tamta historia to trochę o życiu z depresją była, tak, tak tam było głęboko, cholera).
Po drugie - w wakacje walczyłam z laptopem, który zaczął się ostro buntować (to za to ogrzewanie kołdrą, granie po 12 godzin bez przerwy i sypanie na niego tabaki, doigrałam się) i okazało się, że granie w mieście jest chwilowo niemożliwe.
Po trzecie - bo straciłam sejwy, większość screenów itd. z powodu kraszu kompa. Otóż komp w malowniczy sposób powiedział mi WAL SIĘ i postanowił się zepsuć gdy próbowałam zapisać simową rozgrywkę żeby wreszcie zrobić backup i przegrać wszystko co cenne na wymienny dysk, haha, taka nagroda za tyle lat koegzystencji). Dlatego w niebyt odeszły mały Theon (klon Victariona, tylko z czarnymi włosami i fioletowymi oczami), Udrap (który wszak żyje pod imieniem Burmistrz Wibrys), kleptomanka, rodzina snobów, dziecko Vimesa i Stelli, poczęte chyba w wannie, nie pamiętam gdzie ale było śmiesznie, bliźnięta Eurona (jedno dobre, drugie złe), kilka domków, z których byłam nawet trochę dumna i dodatkowe kilogramy Jade Rosy.
Ale dalej sobie gram moimi botami, z którymi się dość mocno zżyłam i które dostarczają mi wiele rozrywki.
Ten tu temat niech będzie tributem dla nich, żeby nie daj Boże nikt o nich nie zapomniał...
Obecnie wygląda to tak, ze Victarion zamienił cechę zły na nieangażujący się, dodatkowo jest jeszcze pewnym siebie romantykiem. Jest w dodatku Simem renesansu i obecnie łapie przestępców (bo to takie śmieszne, jak Wicked dokazuje po kreminale i każe robic brzydkie rzeczy policjantom w celach, obok cel a nawet przed komisariatem!). W dodatku jest supergwiazdą, nie wiem dlaczego, z reputacją khem, khem nienaganną (to zawsze hipokryta był ten Victarion bo regularnie zdradza żonę - czasem mu każę a czasem nie). Na szczęście bardzo łatwo idzie mu odzyskiwanie dobrego imienia (od czego jest agencja PR + rozdawanie Simom bogactw z jego chałupy)? Małżonka to obecnie nieco podratowana w CAS Siobhan (jak to się pisze?) Fyres, z którą przeżył kilka upojnych nocy w domu jej starych i tam też poczęto Grubego Tyriona...
A, sławy się dorobił na pisaniu książek i lataniu w kosmos (musiałam się go pozbyć parę razy z parceli więc kazałam szukać w niebie kałamarnic).
A, i jest wampirem, który już nie musi się myć, właściwie nie sypia (dobrze zrobiony wampir nie musi spać i nie boi się światła) i biega po domu jak odrzutowiec.
Te pozy to jest masakra... Strażnik Teksasu Jezu...
Jakie to próżne!
Drugi wampir w rodzinie to ten zbędny światu Euron, który serio ma coś nie tak z japą (te policzki mnie niepokoją ale cóż poradzić...). A zbędny dlatego, ze to jest ten typ supergwiazdy, który wywołuje aplauz złośliwymi i podłymi interakcjami a reputację ma tak złą, że tylko Szatan puka tam od spodu. Wprawdzie pierwotnie miał być geniuszem ale zdecydowałam się na złego, nieangażującego się romantyka. Ma wiele kochanek, wciąż wywołuje dramy (bo mam włączona zazdrość) ale nic sobie z tego nie robi, bo nie odczuwa wstydu (to byłoby nielogiczne przecież). Sławę wbił na książkach (a jakże) a dopchnął podłością, zdradami i objadaniem Simów bez pozwolenia (ścieżka łotra jest o wieeele łatwiejsza od aniołka).
Dobre jest w nim to, ze przygarnął ostatnio chorą kotkę z ulicy i nawet jej nie pyskuje.
Tu młody Euronek jako członek koła aktorskiego dla nastolatków. Do twarzy mu w tej czapeczce, aniołek normalnie.
A tu z kotkiem: